#snooker

Whoa, właśnie zakończony półfinał O'Sullivana z Dingiem to była przyjemność pierwszego rzutu. Pięć setek w siedmiu framach, biała chodziła Anglikowi jak marzenie, długie, półdystans, pod kątem prostym i przy samej bandzie, nie było dzisiaj na niego bata. Ding mógł jedynie trzymać mrugającą powiekę i cieszyć jedynym wygranym framem. Nie, żeby grał źle, bo zagrał lepiej, niż w pierwszym meczu.

Już się ślinię na jutrzejszy finał z Trumpem. (