Wyjaśniam po raz ostatni prawackim dzbanom. KK nie tylko ma w swoich szeregach pedofilów, co ma miejsce w każdym pewnie zawodzie (choć na specyfikę funkcji IMO w kościele procentowo będzie ich więcej), ale ich broni przed wymiarem sprawiedliwości, ukrywa ich zbrodnie i daje możliwość dalszego ich popełniania. Słyszeliście by dyrekcja szkoły ukrywała pedofilów?
Co najmniej siedmiu księży zidentyfikowanych w raporcie trafiło do ośrodka rehabilitacyjnego dla duchownych w Kanadzie, ale po powrocie wielu z nich kontynuowało pracę z młodzieżą.
Raport opisuje m.in. przypadek księdza przyjętego do ośrodka w 1984 roku, gdy przyznał się do molestowania 14-latka. Po ośmiu miesiącach leczenia specjaliści orzekli, że nie powinien on pełnić funkcji, w ramach której byłby odpowiedzialny za nieletnich. Mimo to ksiądz ten został wysłany do parafii obejmującej szkołę podstawową, zachęcono go też, by zajął się "edukacją młodzieży". Później zarzucono mu, że w latach 1986-88 wielokrotnie molestował 12-letniego chłopca. Według autorów raportu ksiądz ten nigdy nie stanął przed sądem, ponieważ prawnicy kościelni wynegocjowali usunięcie zapisu o jego aresztowaniu z kartoteki kryminalnej w zamian za przyznanie się do molestowania i uniknięcie powtórnego aresztowania przez następny rok.
Spore zainteresowanie - a czasem ostry sprzeciw - wzbudziła wypowiedź ks. prof. Dariusza Oko, który stwierdził, że na 1000 pedofilów 400 to geje, a 1 to ksiądz.
Inni - całkiem słusznie - pytali o badania, potwierdzające wysoki odsetek homoseksualistów wśród pedofilów. Warto odpowiedzieć na to pytanie.
1) a ile mężczyzn jest wśród pedofili? 98%, więc kastrujmy mężczyzn, bo większość mężczyzn to pedofile według tej logiki
2) skazanych księży za pedofilię jest mało, bo uprzywilejowany kościół to ukrywa na całym świecie, przenosi po parafiach i krajach, nie współpracuje z policją, zastrasza ofiary, świadomie ignoruje skargi - ergo do skazań w tym zawodzie nie dochodzi, zamieszani w to są
niestety gość niedzielny