20 stycznia 1982 roku graliśmy w Veterans Auditorium w Des Moines w stanie Iowa. Nigdy nie zapomnę, jak się to miasto nazywało i jak się to wymawia: „Demojn”.

Koncertowało nam się świetnie. Gigantyczna ręka działała bez zarzutu. Powiesiliśmy już karła.

Aż nagle z widowni przylatuje nietoperz. Myślę sobie: „Zabawka” Unoszę go do światła i odsłaniam zęby. Randy gra właśnie solówkę. Tłum szaleje. Wtedy robię to co zawsze, gdy na scenie ląduje gumowa
  • Odpowiedz
@POSTER: Pamiętam, jak się jarałem tym koncertem... Cztery noce, tylko dla członków fun klubu. I był to jeden z niewielu koncertów na którym faktycznie byli muzycy, a nie tylko odgrywali swoją rolę. Dużo gadania, jakieś wstawki, goście. Ogólnie mega performance. Choć to i tak dziadki :)
  • Odpowiedz