Północna Kanada wydaje się najrozsądniejszym miejscem do przetrwania wojny nuklearnej.
Wybrałem nawet wstępnie miejsce i są to okolice Kieron’s Island i Behchokǫ̀

Duże połacie terenu i niska gęstość ludności oraz mało strategiczne miejsce pozwala zakładać, że nikt nie będzie marnował głowic, aby ostrzelać zupełnie odosobnione i pozbawione znaczenia militarnego miejsce.
Dostęp do drewna zapewni ciepło i ogień do gotowania, strumienie czystą wodę, a lasy i rzeki pokarm.
Przydałoby się nauczyć polować, łowić, kupić odpowiedni zapas broni i amunicji, do tego jakieś panele czy mini elektrownia wiatrowa, trochę folii na szklarnie, starlink i ewentualnie jakieś paliwo do piły i innego sprzętu, no chyba, że ktoś lubi rypać siekierą, ale to bez sensu.