Jak ustaliła Nannette LaRee Hernandez ponad połowa tweetów z haszatagiem #MeToo mija się z prawdą. Są to zwykłe plagiatowane historie, zaczerpnięte od innych internautek lub z historii z filmów, książek, czy też z opowieści o innych kobietach, które opisały prawdziwe akty przemocy.
Wiem, że to wygląda jak próba wypłynięcia na fali, ale trudno, część osób najwyżej tak pomyśli. Chciałem jednak zwrócić uwagę, że pewne niestosowne zachowania nie występują tylko w Fabryce Snów – przedstawiciele polskiego „Hollywood” też mają sporo za uszami, a ofiarami są nie tylko kobiety.
To było w 2001 roku, miałem wtedy 15 lat. Byłem wielkim fanem fantastyki (należałem do „fandomu” – ktoś jeszcze pamięta to
kiedyś pijana znajoma, którą odprowadzałem i próbowałem położyć do łóżka, próbowała mi włożyć język do ust i ściągnąć spodnie. Na następny dzień moje zarzuty skwitowała śmiechem i "trzeba było korzystać". A i jeszcze kiedyś znajoma z którą poszedłem do kina złapała mnie za siuraka. #metoo #jatez
Plusuj (wstaw na swoją tablicę ( ͡°͜ʖ͡°)) jeśli padłeś ofiarą melanżu. Melanż to nie tylko agresja czynna, ale i słowna. Znajome są ci słowa "tylko jedno piwko" albo "za 5 minut przed blokiem, mamy pół litra"? Nie raz kończyłeś w Luzztrach o 11 rano? Nie bądź obojętny. Pokażmy ile nas jest.
@kwass85: z tym się zgodzę. Akcja sama w sobie jest dobra, bo ma słuszny cel, ale jak widzę posty typu "hurr durr bo potraktował mnie jak kobietę", to przesada. Molestowanie jest problemem i wciąganie w to takich rzeczy sprawia, że jej wizerunek staje się głupi
Według mnie problem z #metoo i #jatez polega aktualnie na tym, że chcemy pokazać ile dziewczyn/chłopaków było ofiarą molestowania, ale tak naprawdę nie wiemy ile ich jest. Widzę to u znajomych na społecznościówkach i niektórzy opisują przykre historie, ale to powinno być jakoś scentralizowane ( ͡°ʖ̯͡°)