Zawsze, gdy coś wypadnie mi z rąk czy stoczy ze stołu, to zamiast instynktownie się odsuwać (jak wielu) ja mam zwyczaj ratowania spadającej rzeczy. W ostatniej chwili staram się podstawić nogę tak, by zniwelować prędkość przedmiotu by się nie rozbiła czy uszkodziła. Nieraz tak uratowałem myszkę, telefon, udawało się nawet kubki i tym podobne. Instynkt taki ma swoją złą stronę w dwóch przypadach:

- spadający nóż - na szczęście walnął w nogę
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach