Po krótkiej i przymuszonej przerwie - tak jak wcześniej obiecałem - dziś będzie o Bogdanie. Bogus był (mam nadzieje, ze jeszcze jest) osobowością szczególna. Jego wykształcenie niewiele miało wspólnego z ciężka chemia, ale drugiego takiego fachowca ze świeczką szukaj po zakładzie. Można go było w nocy zbudzić a i tak nikt go nie był w stanie zagiąć.
Krotko mówiąc – mistrz. W przenośni i dosłownie. Miał też jedna zaletę: nie cierpiał lewactwa,
p.....e - Po krótkiej i przymuszonej przerwie - tak jak wcześniej obiecałem - dziś bę...

źródło: comment_f6H4ScqFPhL152C1HZ3hoKxdQlgFIHl0.jpg

Pobierz
Miało być o Bogusiu, ale nie będzie (tylko krótko, na sam koniec), bo miało być chronologicznie i przypomniała mi się inna „przygoda”. Zanim do niej przejdę potrzebny będzie, niestety, krótki, ale przynudny wstęp.

Na każdej zmianie był mistrz zmianowy (już wiecie, ze u mnie był to Bogus). Ale był tez starszy mistrz – Jasiu (nie Janusz). Zadania starszego mistrza był proste, ale ważne dla produkcji. Pracował ów mistrz jedynie na zmianach dziennych
Pan Kazimierz daje ciała 3 i ku uciesze wszystkich po raz ostatni. Ale wcześniej oderwiemy się na chwile od Pana K., bo potrzeba kilka zdań wprowadzenia.

Marek był operatorem turbozespołu. Tak się te stanowisko nazywało oficjalnie. Mniej oficjalna nazwa, to maszynista – po prostu. Bycie maszynista, to była najlepsza fucha na wydziale. Podczas normalnego ruchu trzeba było co godzinę napisać raport (o raportach i trochę o mnie tez będzie), kilka razy na
@Loloman: Kiedyś sytuacja była skomplikowana. W szczycie w zakładzie pracowało ok 7 tys. pracowników. Na tzw. produkcji pracował cały przegląd społeczeństwa niezwiązany z chemia. Rolnicy (przychodzili się do pracy wyspać), lekarze, ludzie bez wykształcenia (po podstawówkach). Krotko mówiąc brakowało rak do pracy i trzymało się "element" niejako na sile. Ten temat, to można zmieścić w całej książce...

@Krowoder @Zydomasoneria Nikt, nic nie zawalił. Wszystko było (i jak sadze jest nadal) ładnie
#bezpieczenstwowprzemysle Wolam przy okazji @Pieszy_Easy_Rider , bo prosil
Jak kogos zainteresuje, to wszystkie story beda pod tagiem #chemiczneopowiesci

Historii tow. Kazia ciąg dalszy, czyli z dachu na estakady.
Procedure, która za chwile opisze przejść musiał bez wyjątku każdy.
Bynajmniej nie dlatego, że był to jakich chrzest bojowy, czy jakaś fala.
Nagrzewanie rurociągu parowego (6 MPa) - bo o tej procedurze mowa - była łatwa i każdy ja musiał potrafić wykonać bez wyjątku.