Wpis z mikrobloga

Miało być o Bogusiu, ale nie będzie (tylko krótko, na sam koniec), bo miało być chronologicznie i przypomniała mi się inna „przygoda”. Zanim do niej przejdę potrzebny będzie, niestety, krótki, ale przynudny wstęp.

Na każdej zmianie był mistrz zmianowy (już wiecie, ze u mnie był to Bogus). Ale był tez starszy mistrz – Jasiu (nie Janusz). Zadania starszego mistrza był proste, ale ważne dla produkcji. Pracował ów mistrz jedynie na zmianach dziennych (od 7.00 do 15.00) i koordynował wszelkie prace remontowe i sprawy, które można było załatwiać tylko na tych zmianach.

Co jest istotne dla sprawy – mówiąc delikatnie – Bogus i Jasiu miłością do siebie nie pałali specjalnie…

Postoje remontowe zdarzały się rzadko i tylko wtedy, kiedy wystąpiła już na tyle poważna awaria, ze dalsza produkcja była wręcz niemożliwa. Na takich jednodniowych postojach było najczęściej takie zamieszanie (bo „pincset” spraw do naprawy), ze trudno to ogarnąć.

Zasady i przepisy BHP jasno mówiły w takich przypadkach, jak takie prace powinny być wykonywane.
Przykładowo: jeżeli miała być wykonywana praca na nitce, gdzie znajduje się jakieś urządzenie elektryczne (wszystko jedno jakie – pompa, dmuchawa, sprężarka etc.), to takie urządzenie, przed rozpoczęciem prac, miało być bezwzględnie zablokowane przez elektryków na rozdzielni.

W tym feralnym dniu m.in. miał być wymieniany filtr oleju na turbosprężarce. Filtr… Zwykła rura 2 m długości i 0.5 m średnicy z jakimś wkładem w środku. Ślusarze czekają, Jasiu gdzieś lata. No, dym straszny, krótko mówiąc, a końca roboty nie widać. Wpada na sterownie Jasiu i stwierdza, ze pompa oleju zablokowana, ze dzwonił do elektryków i ze zlecenie później wystawi. Kazał tylko Markowi (niektórzy już go znają) sprawdzić, czy już jest na pewno zablokowana. I poleciał dalej.
Zdrowy rozsadek podpowiada, żeby taki test przeprowadzić lokalnie, czyli na dole hali, przy pompie. A ze dym… Marek włączył pompę z pulpitu na szafie sterowniczej, dogasił papierosa i idzie sprawdzić, czy pompa stoi w istocie. To znaczy chciał pójść. Dziwnym trafem zapaliła się lampka sygnalizująca niski poziom oleju w zbiorniku. Marek zdążył tylko wypowiedzieć sakramentalne:
- Hmmmm…

Na sterownie wpadł ślusarz. Nie wyglądał co prawda na ślusarza, bo bardziej przypominał płód, który zapomniał ze sobą pępowinę zabrać od mamy. Znaczy – obślizły był. Dość mocno.
Reasumując – jest afera, bo cały zbiornik oleju wypompował się na hale. Pompa okazała się jednak niezablokowana a filtr już rozebrany…

Trzeba wam jeszcze wiedzieć, ze hala była wyłożona płytkami antypoślizgowymi. W zamierzeniu, bo na olej ten antypoślizg wrażenia wcale jakoś nie robił.
4 godziny durnej roboty. Najpierw zbieranie łopatami oleju do wiader. Z wiader do beczek. Beczki do magazynu oleju. I tak przez parę metrów sześciennych. Na koniec szmatami wszystko do sucha (ślusarzy tez).
Koniec historii? Na (nie)szczęście nie.

W tej historii jest jeszcze kierownik wydziału. Zakład był duży, wiec do przemieszczania się po nim służyła albo komunikacja zakładowa, albo rowery.

Tak wiec wraca kierownik na wydział z działu kadr, bo coś tam załatwiał. A ze pól dnia go nie było, nie był wciągnięty w powyższą historie. Tak, i dobrze się domyślacie. Wracał rowerem.

Wjechał na hale rowerem. O ile nasze obuwie z wyczyszczona już posadzka wykazywało nić porozumienia, o tyle bez markowe opony markowego (a jakże) roweru „Ukraina” takiego zrozumienia dla zaistniałej sytuacji już nie wykazały.
Pomimo naszych krzyków i gestykulacji, kierownik zdążył wyhamować z prędkości WARP 2.0 do WARP 1.99. Skutecznym hamulcem okazał się silnik kompresora wodoru.

Atmosfera na sterowni była na tyle napięta, ze gdyby ktoś kichnął - skończyłby jako żywy pokarm dla skalarów w naszym wydziałowym akwarium…

I teraz pojawia się nasz Bogus:
- Co, Jasiu? Słyszałem, ze dałeś dupy bez wazeliny, he he he…

No, ja musiałem wyjść.

#bezpieczenstwowprzemysle #chemiczneopowiesci
  • 6
  • Odpowiedz
@parapente: #!$%@?, też mam Jaśka kierownika(elektryków), lata, szum robi, zamieszanie, każdemu w dupę włazi bez wazeliny, każdy już go ma za #!$%@?, a do nas się #!$%@? o byle gówno(zwłaszcza że z nami robił, a potem "awans", a i tak wypomina jak trafi na moment, że akurat przysiadłeś...)

  • Odpowiedz
@parapente: Teraz kierwonicy to się samochodami raczej wożą :P Historie są z czasów jak zakład był jednolity, czy już po podzieleniu na spółki (asterZAK, Rekom itd.) ?
  • Odpowiedz