Miałam poczekać jeszcze tydzień aż pozbędę się gipsu, ale skończyłam ostatnią wypożyczoną książkę i po prostu musiałam ruszyć tyłek do biblioteki:) A jak już dostałam wiatru we włosy to jeszcze pętelka po lesie.
Pogoda cudowna to oprócz książek przywiozłam jeszcze kilka piegów:)
W tym tygodniu to już 20km!
Rano wzięłam pracę na rower a popołudniu skacowanego kumpla przeciągnęłam przez Gassy;)
I jestem chyba jedną osobą która do sklepu winiarskiego (na zdjęciu #reklamakreatywna tegoż) wchodzi tylko po wodę;)
W tym tygodniu to już 87km!