Sprawa jest prosta jak budowa nogi od stołu: dla książek trzeba być bardziej surowym niż dla filmów. Do takiego błyskotliwego wniosku doszedłem po lekturze Statku widmo Fredericka Marryata – na przeczytanie tego dzieła poświęcamy bowiem kilka wieczorów (ja np. aż cztery), a na obejrzenie Hollywoodzkich dziwek uzbrojonych w piły łańcuchowe raptem niecałą godzinę i dwadzieścia minut. Różnica jest niebagatelna. Od tych, którzy zabierają nam więcej czasu, należy wymagać więcej. Być może uniknąłbym
After Hours / Po godzinach (1985) Reżyseria: Martin Scorsese
Mamy tutaj lynchowski klimat niepewności, niepokoju oraz kafkowską bezsilność bohatera, a wszystko podkreślone rewelacyjną muzyką, której autorem jest Howard Shore. Tajemniczość i odkrywanie drugiego dna? Tak. Mimo wrażenia chaosu, Scorsese na koniec porządkuje różne podjęte w filmie wątki, nie pozostawiając po seansie widza ze zbędnym bajzlem w głowie. Obraz doskonale wpisuje się w moje filmowe estetyczne i formalne upodobania: wszystko tutaj jest tak, jak trzeba.
Księżniczka Angina Rolanda Topora to gorzka powieść o włóczęgach. Włóczęgą jest młody nałogowy palacz Jonatan, włóczęgami są także brudna 10-letnia dziewczynka, tytułowa księżniczka Angina, i opiekujący się nią stary alkoholik zwany Kanclerzem, podróżujący zdezelowaną ciężarówką pełną bezwartościowych gratów, zwanych przez nich Skarbem. Los małej nie jest godny pozazdroszczenia. Kanclerz oszukał Anginę, być może ze źle pojętej dobroci serca, mówiąc jej, że gdzieś czeka na nią ojciec, czyli król. Bez wątpienia pijaczyna ten
@111aaa111: Planuję ją przeczytać w przyszłości, a także Cztery róże dla Lucienne. Niestety w miejscowej bibliotece były tylko Czarne krowy i Księżniczka Angina.
@111aaa111: Nie pomyślałbym, że na podstawie prozy Topora da się nakręcić taki film, tj. „na serio”, wprawdzie balansujący na granicy rzeczywistości i nierzeczywistości, ale daleki od groteski czy karykatury. Oczywiście istnieje niemała szansa, że w wyobraźni nałożyły mi się na siebie dwa filmy Polańskiego – Lokator i Dziecko Rosemary – oba rozgrywające się w kamienicy, i tylko jeden z nich jest „na serio”.
Pewnie gotowi jesteście pomyśleć, że ta sympatyczna starsza pani zachęca towarzyszącego jej mężczyznę do degustacji serniczka wiedeńskiego – jeśli tak, to daliście się zwieść pozorom. Ta starsza pani, Ellie Ballantyne, opowiada właśnie komisarzowi Paddickowi, dlaczego razem z siostrą trzymają w piwnicy tytułową bestię (The Beast in the Cellar). Ten ponury horror z 1970 r. pozwoli nam wejrzeć w głąb angielskiej prowincji bez filtrów – nie zobaczymy tam ani zielonego Shire,
Pierwszy raz w żyćku połówka poniżej dwóch godzin+pierwszy raz w życiu mijałem na swoim osiedlu dzika z dwoma warchlakami, które przywędrowały z pobliskiego lasu
11 sierpnia 1937 roku urodziła się Anna Massey, ale urodzin już nie obchodzi, bo nie żyje. To jednak doskonała okazja, żeby przypomnieć (zdradzając fabułę) „ziemniaczaną” scenę z Szału Hitchcocka i uściślić, że zwłoki w niej występujące, w tym stopy (bo to one obok ziemniaków i Barry'ego Fostera grają tu główną rolę), nie należą do tej brytyjskiej aktorki, tylko do jej dublerki. Wyobraźcie sobie, że na takiej wikiFeet błędnie przypisano te stopy Annie
@pod_sloncem_szatana: Gratuluję czujności i wnikliwości. Niezapomniane kino. Nie tylko do Szału, ale do niemal wszystkich filmów Hitchcocka wracam co jakiś czas.
źródło: kręceniekorbką
Pobierz