#anonimowemirkowyznania Hej. Poradźcie mi. Jestem z facetem od kwietnia. Mieszkam aktualnie na totalnym zadupiu, gdzie komunikacja jest straszna (nie mam prawa jazdy). Jeżdżę sobie z tego zadupia do pracy komunikacją miejską, jak muszę podjechać gdzieś do miasta coś załatwić to też idę na komunikację miejską i jest oki - narazie nie mam możliwości zrobienia prawa jazdy, więc w ten sposób podróżuję. Muszę załatwić pilną sprawę w innym mieście (miasteczku w sumie)- niedaleko miasta w którym mieszka mój luby. Dojazd w tamte okolice mam tragiczny, dla mnie to jest wyprawa z X przesiadkami. Poprosiłam mojego lubego czy może mnie tam zawieść i przywieść (od kwietnia, raz tylko go o taką przysługę poprosiłam - jak się przeprowadzałam do innego mieszkania to przewiózł mi rzeczy), nawet jak jechałam do niego to też komunikacją i komunikacją wracałam, czasami nawet dopiero o 22 wracałam do domu, pomimo że on ma samochód. A jeździłam co weekend. Ale rozumiem, że dla niego to jest 40 minut samochodem w jedną stronę, dużo km by zrobił, nie chciałam go naciągać na takie wydatki i nigdy go o to nawet nie prosiłam. Teraz poprosiłam, bo załatwienie tej jednej sprawy z dojazdem zajmie mi cały dzień, muszę czekać pomiędzy przesiadkami itp w drogę powrotną niestety też. Wiem, że ma teraz bardzo mało roboty (własna działalność - nawet przy tej małej ilości dobrze zarabia, więc nie zrujnowałby się) więc poprosiłam go o taką przysługę, załatwilibyśmy przed południem wszystko. "To za dużo kilometrów, pojechać po Ciebie i wrócić" i zaproponował mi, że mogę dzień wcześniej przyjechać do niego na noc i on mnie na drugi dzień zawiezie od stolarza na miejsce i sobie potem sama wrócę. Ja #!$%@?, tak mi się smutno zrobiło. Chyba nie jestem kobietą wartą tego, żeby po mnie przyjechać nawet raz. Nic mirki, ubiorę się ciepło i pojadę sama, ale i tak jest przykro.
PS jestem głupia i naiwna, wszystkie koleżanki mi mówiły, że jak się ze mną spotyka to niby czemu nie mógłby mnie chociażby w niedzielę wieczorem odwieźć żebym sama nie wracała, ale ja go tłumaczyłam, że on musi być na drugi dzień wypoczęty do pracy (ma do mnie w dalszym ciągu 40 minut samochodem w jedną stronę - ja od niego wracałam o wiele dłużej bo nie ma bezpośredniej komunikacji), i że ja rozumiem, że w niedzielę on jest zmęczony po całym tygodniu i chce sobie odpocząć itp. Teraz do jego miasta mam tyle samo ale jeszcze muszę się dostać do tego miasteczka (to jest na końcu tego miasteczka - zakład stolarski gdzie będę zamawiać zabudowę).
Kurde może naprawdę przesadzam, ale myślałam że mnie podwiezie właśnie ze względu na te kilka przesiadek i bardzo niekorzystny dojazd. Eh, eh, eh. Poczucie własnej wartości na poziomie 0.
@AnonimoweMirkoWyznania mój chłopiec przyjeżdżał do mnie w tygodniu po pracy 100km i o 2.50 wstawal żeby i jak najdłużej ze mną pobyć, ale żeby i do pracy na 4 zdążyć. więc jak się chce się da się ;)
Mirki, kolejny już, pierwszy dzień bez papierosa. Ostatnim razem podbiłem prawie pod 2 miesiące. Znów czuje ten wstręt, to "przejaranie" tymi kiepami. Ostatnia fajeczka spalona w drodze do pracy o północy. Trzymajta kciuki i dajcie kilka plusów na zachętę.
Jeżdżę trochę po Polsce i jak mam możliwość to zatrzymuję się przy różnych pomnikach, bo można się różnych ciekawych rzeczy dowiedzieć o danym miejscu. Dzisiaj trafiłem na coś takiego. Tablica z informacją w komentarzu. #historia #ciekawostkihistoryczne #malopolska
Mirki dziękuję bardzo za tak liczne przybycie na #piwowpoznaniu - imho uważam wczorajsze piwo za jedno z lepszych. Było godnie, super Was było zobaczyć! dzięki @Marpop za rogale, @flager za poznańską rurę, fajnie było poznać @pyrazlasu @patynka @Limonene i @takmowilamiciocia, super że przybyli @Theia i @Szab @kmicolo, cieszę się że mogłam się z Wami znów zobaczyć i pogadać @
Hej. Poradźcie mi. Jestem z facetem od kwietnia. Mieszkam aktualnie na totalnym zadupiu, gdzie komunikacja jest straszna (nie mam prawa jazdy). Jeżdżę sobie z tego zadupia do pracy komunikacją miejską, jak muszę podjechać gdzieś do miasta coś załatwić to też idę na komunikację miejską i jest oki - narazie nie mam możliwości zrobienia prawa jazdy, więc w ten sposób podróżuję. Muszę załatwić pilną sprawę w innym mieście (miasteczku w sumie)- niedaleko miasta w którym mieszka mój luby. Dojazd w tamte okolice mam tragiczny, dla mnie to jest wyprawa z X przesiadkami. Poprosiłam mojego lubego czy może mnie tam zawieść i przywieść (od kwietnia, raz tylko go o taką przysługę poprosiłam - jak się przeprowadzałam do innego mieszkania to przewiózł mi rzeczy), nawet jak jechałam do niego to też komunikacją i komunikacją wracałam, czasami nawet dopiero o 22 wracałam do domu, pomimo że on ma samochód. A jeździłam co weekend. Ale rozumiem, że dla niego to jest 40 minut samochodem w jedną stronę, dużo km by zrobił, nie chciałam go naciągać na takie wydatki i nigdy go o to nawet nie prosiłam. Teraz poprosiłam, bo załatwienie tej jednej sprawy z dojazdem zajmie mi cały dzień, muszę czekać pomiędzy przesiadkami itp w drogę powrotną niestety też. Wiem, że ma teraz bardzo mało roboty (własna działalność - nawet przy tej małej ilości dobrze zarabia, więc nie zrujnowałby się) więc poprosiłam go o taką przysługę, załatwilibyśmy przed południem wszystko. "To za dużo kilometrów, pojechać po Ciebie i wrócić" i zaproponował mi, że mogę dzień wcześniej przyjechać do niego na noc i on mnie na drugi dzień zawiezie od stolarza na miejsce i sobie potem sama wrócę. Ja #!$%@?, tak mi się smutno zrobiło. Chyba nie jestem kobietą wartą tego, żeby po mnie przyjechać nawet raz. Nic mirki, ubiorę się ciepło i pojadę sama, ale i tak jest przykro.
PS jestem głupia i naiwna, wszystkie koleżanki mi mówiły, że jak się ze mną spotyka to niby czemu nie mógłby mnie chociażby w niedzielę wieczorem odwieźć żebym sama nie wracała, ale ja go tłumaczyłam, że on musi być na drugi dzień wypoczęty do pracy (ma do mnie w dalszym ciągu 40 minut samochodem w jedną stronę - ja od niego wracałam o wiele dłużej bo nie ma bezpośredniej komunikacji), i że ja rozumiem, że w niedzielę on jest zmęczony po całym tygodniu i chce sobie odpocząć itp. Teraz do jego miasta mam tyle samo ale jeszcze muszę się dostać do tego miasteczka (to jest na końcu tego miasteczka - zakład stolarski gdzie będę zamawiać zabudowę).
Kurde może naprawdę przesadzam, ale myślałam że mnie podwiezie właśnie ze względu na te kilka przesiadek i bardzo niekorzystny dojazd. Eh, eh, eh. Poczucie własnej wartości na poziomie 0.