mmartaa via Android
- 1
- 609
Mam trochę więcej czasu, więc mogę odpisać na pytania. Przede wszystkim padają pytania gdzie ja miałem oczy jak się wiązaliśmy ze sobą, co się stało, że się rozeszliśmy.
To nie jest tak, że ja schodziłem się z jakąś furiatką, a sam byłem jakiś wielce powabny. Poznaliśmy się, i układało się naprawdę fajnie. Lubiliśmy się spotykać na piwku ze znajomymi, wychodzić na imprezy, czy wyjeżdżać na wakacje w góry, gdzie nasi znajomi mieli kwaterę, więc mieliśmy miejsce po kosztach. Czas jednak leciał, ja chciałem od życia trochę więcej, bo ile lat można jeździć na wakacje w te cholerne góry? Anna oburzona, bo przecież to najlepsze wakacje. Dla niej tak, dla mnie nie. Kiedy urodziła się Kasia, ja pod wpływem impulsu zacząłem uprawiać sport, jesli chodzi o to, to Anna była neutralna. Do momentu, kiedy zacząłem biegać w grupie, a w tej gupie były też kobiety. Spotykaliśmy się na przeciwko naszych okien, pewnego razu Anna wręcz stalkowała zza firany, kiedy się zaczęliśmy śmiać ta przysłała sms "a wam co tak wesoło". Horror.
Oddalaliśmy się od siebie codziennie, nie pomagała też choroba Młodej, bowiem była ciężka dla nas obydwoje, jednak najbardziej wszystko psuł jeden fakt - TEŚCIOWA. Kiedy Anna była w ciąży, mieszkaliśmy u niej, i wszystko było ok - tzn ok dla Anny. Kiedy przyszło co do czego przy samym porodzie, Anna dowiedziała się od matki, że raczej nie będziemy mogli się u niej zatrzymać, więc raczej będziemy musieli iśc mieszkać do moich rodziców. Wtedy Anna zgasła. Dosłownie, pamiętam to jak dzis. Te radosne oczy, ten przysłowiowy "#!$%@?", to dobro - wyparowały. Anna z rodziną była bardzo zżyta i musiała od nich odejść, według mnie to ją zabiło gdzieś wewnętrznie. Po porodzie nasze życie wyglądało tak, że ja na 8 do pracy, a 8:05 Anna wózek, Młoda, i hyc do mamuśki. Po 16 ja do domu, jej nie było, albo musiałem po nie jechać do teściowej. Ja tak zyć nie chciałem, więc ultimatum - albo zaczniemy wynajmować mieszkanie i w końcu mieszkać razem, albo się rozchodzimy. Wynajęlismy mieszkanie, ale nic się raczej nie zmieniło - wakacje w górach, mamusia, rodzina. Kasia miała iść roku X do przedszkola, jednak jak my byliśmy w pracy, to pilnowała jej babcia. Ja mówiłem - zapiszmy małą do punktu przedszkolnego, niech będziecie z dziećmi, Anna nie, Mała ma być z babcią. Oczywiście znów musiałem stawiać ultimatum - albo my, albo babcia. Ok, ugięła się, zapisaliśmy Małą do grupy, nagle Anna nie umie sobie wyobrazić życia bez tego, że Kasia chodzi do grupy przedszkolnej...I wiecznie trzeba było się szarpać o nas. To, co mi kiedyś imponowało, czyli zżycie rodzinne, stało jednym z kilku gwoździ do trumny. Drugim była zazdrość Anny o jakąkolwiek kobietę, a najbardziej o koleżanki z pracy. Broń Boże z jakąś się śmiałem, uśmiechałem lub byłem miły. Ona sama nie zabiegała o moją uwagę w jakikolwiek sposób, ja proponowałem - zacznij biegać z nami. Nie. Zacznij biegać w ogóle - to kup mi sprzęt. Itp itd. Powroty z pracy, ciche dni, naburmuszenie, ciągłe negatywne emocje już nawet bez wzajemnej rozmowy. Każda butelka ma jakąś określoną pojemność, a moja się po prostu przelała. Podjąłem decyzję, ze się rozchodzimy. No i tyle. Nawet moja matka nie potrafiła tego zaakceptować, że to tak po prostu, robiła mi jakieś dziwne wizyty wieczorne pod błachymi powodami, mając chyba nadzieję, że z kimś mnie przyłapie. Po prostu się rozpadło, tak bywa. A później zaczęły się szopki z dzieckiem, finał znacie.
Oczywiście
To nie jest tak, że ja schodziłem się z jakąś furiatką, a sam byłem jakiś wielce powabny. Poznaliśmy się, i układało się naprawdę fajnie. Lubiliśmy się spotykać na piwku ze znajomymi, wychodzić na imprezy, czy wyjeżdżać na wakacje w góry, gdzie nasi znajomi mieli kwaterę, więc mieliśmy miejsce po kosztach. Czas jednak leciał, ja chciałem od życia trochę więcej, bo ile lat można jeździć na wakacje w te cholerne góry? Anna oburzona, bo przecież to najlepsze wakacje. Dla niej tak, dla mnie nie. Kiedy urodziła się Kasia, ja pod wpływem impulsu zacząłem uprawiać sport, jesli chodzi o to, to Anna była neutralna. Do momentu, kiedy zacząłem biegać w grupie, a w tej gupie były też kobiety. Spotykaliśmy się na przeciwko naszych okien, pewnego razu Anna wręcz stalkowała zza firany, kiedy się zaczęliśmy śmiać ta przysłała sms "a wam co tak wesoło". Horror.
Oddalaliśmy się od siebie codziennie, nie pomagała też choroba Młodej, bowiem była ciężka dla nas obydwoje, jednak najbardziej wszystko psuł jeden fakt - TEŚCIOWA. Kiedy Anna była w ciąży, mieszkaliśmy u niej, i wszystko było ok - tzn ok dla Anny. Kiedy przyszło co do czego przy samym porodzie, Anna dowiedziała się od matki, że raczej nie będziemy mogli się u niej zatrzymać, więc raczej będziemy musieli iśc mieszkać do moich rodziców. Wtedy Anna zgasła. Dosłownie, pamiętam to jak dzis. Te radosne oczy, ten przysłowiowy "#!$%@?", to dobro - wyparowały. Anna z rodziną była bardzo zżyta i musiała od nich odejść, według mnie to ją zabiło gdzieś wewnętrznie. Po porodzie nasze życie wyglądało tak, że ja na 8 do pracy, a 8:05 Anna wózek, Młoda, i hyc do mamuśki. Po 16 ja do domu, jej nie było, albo musiałem po nie jechać do teściowej. Ja tak zyć nie chciałem, więc ultimatum - albo zaczniemy wynajmować mieszkanie i w końcu mieszkać razem, albo się rozchodzimy. Wynajęlismy mieszkanie, ale nic się raczej nie zmieniło - wakacje w górach, mamusia, rodzina. Kasia miała iść roku X do przedszkola, jednak jak my byliśmy w pracy, to pilnowała jej babcia. Ja mówiłem - zapiszmy małą do punktu przedszkolnego, niech będziecie z dziećmi, Anna nie, Mała ma być z babcią. Oczywiście znów musiałem stawiać ultimatum - albo my, albo babcia. Ok, ugięła się, zapisaliśmy Małą do grupy, nagle Anna nie umie sobie wyobrazić życia bez tego, że Kasia chodzi do grupy przedszkolnej...I wiecznie trzeba było się szarpać o nas. To, co mi kiedyś imponowało, czyli zżycie rodzinne, stało jednym z kilku gwoździ do trumny. Drugim była zazdrość Anny o jakąkolwiek kobietę, a najbardziej o koleżanki z pracy. Broń Boże z jakąś się śmiałem, uśmiechałem lub byłem miły. Ona sama nie zabiegała o moją uwagę w jakikolwiek sposób, ja proponowałem - zacznij biegać z nami. Nie. Zacznij biegać w ogóle - to kup mi sprzęt. Itp itd. Powroty z pracy, ciche dni, naburmuszenie, ciągłe negatywne emocje już nawet bez wzajemnej rozmowy. Każda butelka ma jakąś określoną pojemność, a moja się po prostu przelała. Podjąłem decyzję, ze się rozchodzimy. No i tyle. Nawet moja matka nie potrafiła tego zaakceptować, że to tak po prostu, robiła mi jakieś dziwne wizyty wieczorne pod błachymi powodami, mając chyba nadzieję, że z kimś mnie przyłapie. Po prostu się rozpadło, tak bywa. A później zaczęły się szopki z dzieckiem, finał znacie.
Oczywiście
mmartaa via Android
- 7
@haakenn szczerze współczuję. Nie wyobrażam sobie, że po zakończonym związku niezależnie z czyjej winy, sytuacja z dzieckiem jest taka jak u ciebie. Dla każdego rodzica dziecko powinno być priorytetem i nawet po rozstaniu dorośli powinni działać wspólnie w interesach dziecka. Przez Annę przemawia żal za rozstanie, za twoje na nowo ułożone życie stąd jej frustracja i idiotyczne zachowanie. Nie potrafię tego zrozumieć. Przez jej intrygi tylko odsunie od ciebie córkę i
Weźcie mirabelki i mirki zaplusujcie. Mam planowany zabieg cesarski na dzisiaj. Czekam od 6:30, byłam pierwsza na liście, miały wchodzić przede mną tylko nagłe przypadki.. a wchodzi masa innych ludzi, co tu mają jakieś znajomości. Strasznie nie fair.
#zalesie #szpital# #sluzbazdrowia
#zalesie #szpital# #sluzbazdrowia
- 29
- 4
zaraz wchodzi Kate Ryan
#opole
#opole
mmartaa via Android
- 6
konto usunięte via Android
- 0
@mmartaa mózg #!$%@?
mmartaa via Android
- 2
Ci drudzy chyba najnormalniejsi... #opole
mmartaa via Android
- 6
- 675
Mirasy, mam dylemat.
TLDR: kuzynka jest znaną blogerką i wali niezłe ściemy.
Moja kuzynka od kilku lat prowadzi bloga, vloga i insta, które rosną w siłę i ma już spore ekhem ekhem komuniti (jak to mówią) i jest już mocno znana w internetach. Kontent typowy lifestyle, tematy modowe, wakacyjne, podróże, jedzenie, etc. Wszystko piękne, słodkie, super fotki i pozowanie na ideał.
Triggeruje
TLDR: kuzynka jest znaną blogerką i wali niezłe ściemy.
Moja kuzynka od kilku lat prowadzi bloga, vloga i insta, które rosną w siłę i ma już spore ekhem ekhem komuniti (jak to mówią) i jest już mocno znana w internetach. Kontent typowy lifestyle, tematy modowe, wakacyjne, podróże, jedzenie, etc. Wszystko piękne, słodkie, super fotki i pozowanie na ideał.
Triggeruje
mmartaa via Android
- 1
@aleksandrett 3 lata a ty to dalej rozpamiętujesz? Odpuść po co sobie psuć nerwy.
- 1
#wykop #pomusz #kiciochpyta
Mirki, gdzie DZIŚ w #lodz kupię:
- kalkulator, który pika (guziki);
- fidget spinner;
Robię małemu tablicę manipulacyjną i tylko tego mi brakuje ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Mirki, gdzie DZIŚ w #lodz kupię:
- kalkulator, który pika (guziki);
- fidget spinner;
Robię małemu tablicę manipulacyjną i tylko tego mi brakuje ( ͡° ʖ̯ ͡°)
- 770
- 280
Zaginął pieseł. Dzisiaj ok. 8.00 w okolicach Szopinka, Majdanu, Kalinowic lub ul. Hrubieszowskiej. Z wyglądu przypomina owczarka podhalańskiego. Reaguje na imię "Śnieżka".
#zamosc #ogloszenie #pies
#zamosc #ogloszenie #pies
- 125
Ale bym sie złączył dupom z jakąś Mirabelką jak te robaki xD
Święta idą nie masz prezentu dla różowego? - no to cyk #rozdajo
3 srebrne pierścionki, oprawione w Topaz, Ametyst i Oliwin ʕ•ᴥ•ʔ (vid-rel)
Robimy biżuterię na zamówienie (przeważają pierścionki zaręczynowe które robimy w świetnych cenach, z rzemieślniczą precyzją i pasją do błyskotek, a stolica Maroka na