#mecz historia lubi się powtarzać
kaczoki
kaczoki
via AndroidOjciec nie włączył alarmu, ponieważ obawiał się, że któreś z dzieci mogłoby go uruchomić, gdy wstanie w nocy do toalety.
W sumie ta historia pokazuje że zawsze wszystko się dzieje w jakimś celu.
Wieczorem 6 lutego 2006 roku Barbara Domaradzka z Rybnika zadzwoniła na policję. Jej syn Mateusz wyszedł poślizgać się na górce zwanej „Depta” i nie wrócił. Rozpoczęto poszukiwania. Policja użyła psów tropiących. Rozesłano komunikaty: 8 lat, 120 cm wzrostu, szczupły, włosy ciemny blond. Sprawdzono wszystkie miejsca, do których chłopiec mógł pójść. Ale nie znaleziono go.
Policjanci zaczęli obserwować
Komentarz usunięty przez moderatora
Postanowiłam więcej nie wdawać się w dyskusje z użytkownikami, którzy mnie atakują
Wykop.pl
@riley24: Murrica xd