Od rana w #pracbaza bo informatycy odłączyli nam serwer i dupa bo nie ma dostępu do księgowości (w weekend pracują zdalnie). Rano dzwonie do firmy która nas obsługuje i na starcie ani dzień dobry ani nic tylko
[I] Siema nemokrinis co #!$%@?śmy? [ja] Skąd wiesz ze ja w tej sprawie? [i] bo wczoraj grzebaliśmy, a bez powodu nigdy nie dzwonisz w sobotę [ja] serwera nie podłączyliście i dupa bo księgowość nie może
@nemokrinis: Z moich obserwacji wynika, że różowe dobrze sobie radzą dopóki sytuacja nie wychodzi poza wyuczony schemat. Gdy je coś zaskoczy to #logikarozowychpaskow daje o sobie znać. Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie są takie, raczej jednak większość, z tych które znam.
Opowiem wam #creepystory jako przestrogę, bo tego wpisu mogłoby już nie być. Historia ta ma początki jesienią, gdy moja najmłodsza siostra poszła na studia. Poszła do innego miasta i dlatego ojciec gdy ją odwoził z całym majdanem zauważył, że w łazience jest piecyk gazowy. Dlatego kupił jej czujnik czadu i kazał przyczepić gdzieś w łazience, a ta że nie miała jak przyczepić czujnika to zostawiła na szafce w pokoju. Miesiąc temu w
@Enricco: kej. No to od początku... Mieszkam w 11 piętrowym bloku w Krakowie budowanym w latach 90tych. Każde mieszkanie od "nowości" było wyposażone w piecyk gazowy. Jakieś piętnaście lat temu zaczęły się problemy z wentylacją. Moi rodzice walczyli ze spółdzielnią przez te pieprzone piętnaście lat, że kominy są pozatykane, niedrożne, a spółdzielnia mówiąc kolokwialnieich zlewała. Rok w rok moja mama słyszała to samo: Przyślemy kominiarza i sprawdzi. Przychodził pan kominiarz zatrudniony