#anonimowemirkowyznania Mam cholerny dylemat co robić z dalszym życiem. W skrócie jestem prawie 3 lata w związku z dziewczyną, którą kocham, ale która przejawia cechy osobowości antyspołecznej. Nie to, żebym ja był jakąś rozrywkową osobą - nie chodzę po klubach, dyskoteki to nie mój styl życia, nie mam nałogów. Ogólnie oboje jesteśmy tak 6-8/10 (w zależności od oceny), żadne z nas modele instagramowe, ale też nigdy nikt nie miał problemów ze znalezieniem partnerów, każde z nas uprawia sport. Jesteśmy dość dobrze usytuowani, odebraliśmy wyższe wykształcenie i mamy dość dobre stanowiska (nie jest to co prawda programista wykop 15k, ale wiedziemy godziwe życie), z seksem nie ma żadnych problemów. Problem zaczynają się z jej zachowaniem, a mianowicie potrafi być niesamowicie upierdliwa o byle pierdoły - a to zlew zachlapany, a to łóżko krzywo pościelone, a to dresy rzucone na kanapę. Jeszcze takie czepialstwo byłoby znośne, gdyby nie to co zawsze po nim następuje a mianowicie wszczynanie kłótni o byle co lub ostentacyjne strzelanie fochów. Dzisiaj na przykład byliśmy umówieni z moimi przyjaciółmi na zwykłą domówkę sylwestrową to oczywiście wybuchła kłótnia, że ona nie chce iść, że będzie tam się czuła jak piąte koło do wozu (przy okazji - sama nie posiada żadnych przyjaciół i koleżanek, z rodziną jest trwale pokłócona tak, że nie utrzymują kontaktu) - no to jej mówię, że to już trzeci Sylwester z rzędu kiedy spędzamy go z nią na przysłowiowej "kanapie" i chciałbym w końcu spędzi go z przyjaciółmi, którzy także zaprosili partnerki. No i zaczęła się kolejna wielka kłótnia po której mam psychicznie dość i rozważam co robić dalej (przy okazji zaznaczam, że 5 miesięcy temu się do niej wprowadziłem na stałe). Wpadła w niesamowitą histerię, zaczęła na mnie krzyczeć i wyzywać oraz mówić, że przeze mnie nie zda zbliżającego się egzaminu zawodowego (do którego przecież ja również podchodzę, a mniej się uczę niż ona) - naprawdę mam dość takiego zachowania o czym jej już parokrotnie mówiłem, ale liczyłem na zmianę. Naprawdę nie wiem co mam dalej zrobić? Przerwać ten związek, który zmierza w toksycznym kierunku czy też starać się ratować? Racjonalizuje sobie to faktem, że miała trudne dzieciństwo (wspomniane problemy z rodziną) i tak naprawdę ma tylko oparcie we mnie (jak miała problemy zdrowotne to oczywiście jej rodzinka nie przyjechała, a wszystko spoczęła na mojej głowie), ale zdaję sobie sprawę, że może to być jedynie technika neutralizacji narastającego problemu.
Powyższa wiadomość jest pewnie nieskładna, ale ciężko pisać "na chłodno" kiedy nadal pulsują emocje i jest się zwyczajnie zmęczony. Nie mam pojęcia czy jest sens brnięcia dalej - nie chce sobie też zmarnować życia i być na czyimś kagańcu gdzie wracam z ciężkiej pracy po domu i chodzę na paluszkach, żeby nie urazić osoby, u której powinienem mieć wsparcie i oparcie. Naprawdę odechciewa się związków - może samotność nie jest taką złą opcją.
@AnonimoweMirkoWyznania: Spróbuj ostatni raz jej wyłożyć co ci na kichach leży, ale, jeżeli ma zwyczaj przerywać ci, nie słuchać, nie pozwala dokończyć zdania - napisz jej list. Zostaw go na biurku, najlepiej by przeczytała gdy cię w domu nie będzie, by mogła wylądować się na tobie. A jak to nie pomoże, to ciężki przypadek.
Przedwczoraj pojechałem w nocy na myjkę i znalazłem zamarzniętego kitku. W naszym schronisku tylko psy biorą (╯︵╰,) Nie zaadoptuje go bo koty to #!$%@? matki natury i ich nie cierpię. W schroniskach w ogóle przyjmuja koty? Co robić Mircy?
@yasiu94: Tak, schroniska przyjmują koty, z drugiej strony często schronisko jest dla takiego malucha szansą na śmierć - liczne patogeny i brak odporności u takiego malucha. Możesz jednak zadzwonić i zapytać. Są też, co jest lepsze dla takiego malucha, fundacje. Zwykle jest tam mniej kotów, więc łatwiej zachować takiemu zdrowie. Szanuję za dobre serce.
#anonimowemirkowyznania Cześć Czy są tutaj jedynaki? Czy mozecie powiedziec jak sie wychowywaliscie? Czy chcieliscie miec rodzenstwo? Czy to sie jakos na was odbilo? Jakie macie przemyslenia? Mamy z zona jedno dziecko (7 lat). Wczesniej nie decydowalismy sie na drugie, bo troszke zmusila nas sytuacja zyciowa. Dzis zarabiamy bardzo dobrze. Mamy super mieszkanie, dwa samochody, brak kredytow itd. Tylko ze teraz zona nie chce juz drugiego dziecka (╯︵╰,) Wczesniej chciala, ale minelo kilka lat i juz mowi, ze nie
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie jestem jedybakiem, wręcz przeciwnie mam 5 młodszego rodzeństwa, ale chciałam się wypowiedzieć w sprawie tego jak odczuwam różnice wieku kiedy nami. W nowym roku stuknie mi 28 lat. - 2 lata młodsza siostra - od zawsze moja kompanka zabaw wszelakich, za nastolatka brania dusza, a teraz gdy jestesny dorosłe nadal możemy na sobie polegać. Że względu na małą różnice wieku zawsze miałyśmy osobne zainteresowania, podobne podejście do świata.
Niby wszyscy mówią jak to nam kobietom jest dobrze, bo faceci sami do nas zagadują. Okej, zgodzę się, że jest to fajne. Sama jestem nieśmiałą szarą myszką i niezwykle trudno byłoby mi zagadać do chłopaka. Cudnie by było znaleźć faceta na studiach, potem się z nim ożenić przed 30, potem dzieci, byśmy sobie żyli długo i szczęśliwie. Szkoda tylko, że życie to nie bajka i nie każdej dziewczynie się to uda.
@AnonimoweMirkoWyznania: I to mnie właśnie bardzo denerwuje, to ciśnienie rodziny znajomych by układać innym życie. Wpierw jest kiedy będziesz mieć chłopaka/dziewczynę, potem kiedy ślub, następnie kiedy dziecko a na koniec (choć nie zawsze) kiedy drugie dziecko. Jebla idzie dostać! Zwłaszcza że często przez takie gadanie otoczenia człowiek zaczyna czuć się gorszy czy niekompletny. Dobrze robisz ze nie chwytasz się byle czego, szkoda tylko że nawet najbliżsi nie mogą tego pojąć.
Mirki, Mirabelki, Jeśli się spodoba będę wrzucał dalsze części.
_______________________________________
Cisza panująca w kościele była nie do zniesienia. Ksiądz, walcząc z odruchami wymiotnymi szedł między ławami. Obraz małej, zrozpaczonej dziewczynki wrył mu się w podświadomość. Jej ogromne niebieskie oczy nie dawały spokoju. Minął posępną rzeźbę Jezusa, drżącymi rękami otworzył zakrystię. Pomacał ścianę, znalazł przełącznik. Nacisnął i mrok pokoju rozjaśniła żarówka. Usiadł ciężko na stołku, podwijając rękawy szaty otworzył leżącą obok Biblię. Zaczął wertować księgę w poszukiwaniu pocieszenia. Palący ból głowy nie pozwalał się skupić, sceny przelatywały mu przez umysł z szybkością światła. Festyn, ubikacja, szamotanina i wreszcie małe jeziorko. Zrezygnowany odłożył opasły wolumin. Przetarł chusteczką spocone czoło i nalał sobie wina. W milczeniu popijał bordowy trunek, próbując dojść do siebie. Z każdym łykiem przychodziła ulga, wyrzuty sumienia oddalały się w niepamięć.
Mamy z zonka dziecko ktore wazy juz prawie 6kg i nie idzie spac dopoki sie go nie ponosi, a ma dopiero 3 miesiace xD nadgarstki pekaja nam a zonie w szczegolnosci od noszenia. Czy stabilizator nadgarstka moze pomoc? Na ile jest skuteczny? #fizjoterapia #sport #dzieci
#anonimowemirkowyznania Czuję się tak dziwnie w porównaniu do mojej różowej- #wigilia w moim domu dawno się skończyła a teraz oglądam Kevina wraz z zasypiającą obok siostrą a u niej z tego co pisze jeszcze bawią się z jej siostrzeńcami i grają w nowe gry jej braci( ͡°ʖ̯͡°). No bo w naszym domu wigilia to tak w sumie od 18 do 19 maksymalnie
@AnonimoweMirkoWyznania: co dom to inaczej. U lubego to są to max 2-2,5 h. Wszyscy siedzą przy stole, trochę gadają, trochę zamulają, ktoś umiera z przejedzenia a potem w dom. U mnie w domu to trwa o wiele dłużej, bo jeszcze dochodzi wielkie odpakowywanie prezentów po jedzeniu, zabawa i testowanie ich z innymi, potem młodzież idzie do mojego byłego pokoju, a dzieciaki do pokoju młodszej siostry i tam się bawią lub