#anonimowemirkowyznania Ja #!$%@?. Wchodzisz do klasy, ławki zajęte bo byłeś porozmawiać z pedagogiem szkolnym. Jedna jest wolna, pytasz się czy zajęte głośno i wyraźnie, siedzi pajac cicho i się gapi na mnie jakby był jakiś przerażony. Po czym jak biorę ledwo w ręce krzesło mówi że zajęte, idiota.
Próbujesz przejść, #rozowepaski ze sobą rozmawiają, mówię dokładnie. Przepraszam, chyba 3razy powtarzałem, gadają tępe tak, że nie przeciśniesz się przez drzwi. W końcu musiałem się wepchnąć chamsko, bo bym tam stał z godzinę. To oczywiście ŻE KULTURY NIE MAM. Jak mnie krew zalewa, co za ludzie w szkole, a jak próbujesz szturchnąć " Lekko " to mają jakieś problemy do ciebie. ( Złośliwi napiszą, że nie dbam o higienę osobistą. )
#anonimowemirkowyznania Mirki wytłumaczcie mi, bo czegoś tu nie rozumiem. Miałam w tym roku dwa wesela, na każde z nich zaprosiłam różne #niebieskiepaski i żaden z nich nie zapytał czy się dorzucić do prezentu. Ja rozumiem, że ja ich zapraszam i czy szła bym z nimi czy bez nich to i tak ten hajs wykładam i nie chciałabym, żeby się dokładali do prezentu. Chodzi mi o sam fakt pytania. Ja zawsze jak mnie ktoś zapraszał jako osobę towarzyszącą to pytałam czy może chociaż kupić kwiaty/wino czy co tam młodzi chcieli. A tutaj nic. Wy pytacie?
@AnonimoweMirkoWyznania: na szczęście nie chodzę na wesela ( ͡°͜ʖ͡°) natomiast nie wiem o co ci chodzi. >Chodzi mi o sam fakt pytania. a no. czyli ze nie musi się dolozyc, ale powinien zapytac zebys zaprzeczyla? czy zapytac się i ty powiesz "no elo dołóż się". poza tym zaden z nich nie byl twoim chłopakiem, więc wydaje mi się, ze nie byl do tego zobowiazany.
@uszatysqrviel: nie doczytalam dokladnie, jezeli chodzi o prezenty typu wino, kwiaty go jak najbardziej tak. natomiast to trochę nie w porządku jeśli chodzi o naprawde kosztowne prezentu
#anonimowemirkowyznania Od kilku lat mam różowego i w miarę ogarnięte życie, ale wcześniej przez długi czas byłem przegrywem i #tfwnogf i chciałbym wam opowiedzieć jak nisko można upaść w przegrywie. Jeszcze do 22 lvl wierzyłem naiwnie w romantyczną miłość i że znajdę dziewczynę, z która połączy nas wielkie uczucie ( ͡°͜ʖ͡°) Jednak gdy poraz enty wpadłem w sidła friendzone, odpuściłem sobie. Postanowiłem, że chcę po prostu zaruchać. Jako, że nie było jeszcze wtedy tinderów i innych tego typu wynalazków, to buszowałem po czatach. To małe long story short: byłem tak zdesperowany, że parokrotnie umawiałem się z kim popadnie bez jakiejkolwiek weryfikacji czy to prawda czy ktoś mnie wkręca, jeździłem na drugi koniec miasta żeby zadzwonić pod podany numer domofonu, żeby dowiedzieć się, że nikt nie odbiera. Stałem ponad godzinę na mrozie -10 w umówionym miejscu w oczekiwaniu na domniemaną dziewczynę i jakby tego było mało, gdy wróciłem zrezygnowany do domu, po paru dniach znów na "nią" trafiłem na czacie i "umówiłem" się poraz kolejny, znów tracąc czas na mrozie na samą myśl o możliwości #!$%@?. Nawet mi siebie nie żal.
Ale najlepsze dopiero przed nami: raz umówiłem się z małżeństwem ok. 35 lat, tym razem była weryfikacja bo nawet porozmawialiśmy przez telefon. I wyobraźcie sobie, że byłem gotów nawet obciągnąć kolesiowi, żeby puknąć jego żonkę, bo takich zabaw oni chcieli. Taki byłem zdesperowany. Zaraz po rozmowie pojechałem do nich na drugi koniec miasta nocnym w środku nocy (było gdzieś koło 3). Miałem czekać na przystanku i koleś miał po mnie przyjść. Za jakiś czas przeszedł koło mnie szybkim krokiem facet, patrząc na mnie. Podejrzewam, że to był on ale nie miałem pewności, a on szybko się oddalił. Za chwilę do mnie dzwoni, że "widzieli mnie z żoną z okna i jednak nie jestem w ich typie"
Znajomy zerwał kontakt po tym jak odmówiłem przyjścia do niego do domu by oglądać film z jego wesela na którym byłem. Powiedziałem mu wprost że nie mam ochoty oglądać zdjęć i filmu z wesela bo po pierwsze byłem tam i widziałem na własne oczy a po drugie nie lubię oglądać takich pamiątek. W zamian zaproponowałem wyjście na spotkanie przy bilardzie w innym terminie.
Ów znajomy stwierdził że odmawiając przyjścia na wspólne oglądanie daję mu do zrozumienia że na wesele przyszedłem kurtuazyjnie - bo "mi wypadało" przyjść i że on takich znajomych nie potrzebuje co "gardzą jego towarzystwem w najważniejszych momentach jego życia". No ręce opadają...
Ja mam inne podejście. Swoich zdjęć z wakacji czy z uroczystości nie podsuwam nikomu pod nos, podaję jak ktoś mnie poprosi. Ot czasem wrzucę zdjęcie na swojego fejsika - jak ktoś nie chce oglądać to może mnie zablokować. Dla mnie zdjęcia to pamiątka głównie dla mnie, bym po latach mógł sobie powspominać. A zmuszanie innych do oglądania moich wspomnień wydaje mi się dziwne.
#heheszki #karyna #18 #beniz
źródło: comment_8Wn42EtiVILKU9YX0WdjKdZe4jFnBHA3.jpg
Pobierz