#anonimowemirkowyznania
Mam pewien kłopot z różowym, z którym jestem już 2 lata przez co ostatnie pół roku mieszkamy razem.
Od dwóch miesięcy gram cs'ka w teamku, mając na celu progress skilla I przyjemność z gry zespołowej. Przed zobowiązaniem się przed kolegami poinformowałem różową o tym, że będę się widywal z nimi 3 razy tygodniowo po 3h. Różowa początkowo nie wyraziła sprzeciwu, ale teraz to imba. Za każdym razem gdy gram widzę płacz/smutek/złość, tydzień temu wyjawiła mi że bardzo cierpi z tego powodu że nie ma mnie przy niej. Zapytałem się jej czy to znaczy że nigdy nie będę mógł sobie pozwolić na żadne zainteresowanie, na co odpowiedziała mi że nie tu tylko chodzi o te granie.
Szantażuje mnie że gra jest ważniejsza od naszej miłości i jestem gotów ja poświęcić. Za to prawda jest taka że mogę poświęcić te granie, lecz mam wrażenie że stanę się wtedy pantoflem, któremu różowa będzie wybierała zainteresowanie. Co o tym uważacie ?
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Mam pewien kłopot z różowym, z którym jestem już 2 lata przez co ostatnie pół roku mieszkamy razem.
Od dwóch miesięcy gram cs'ka w teamku, mając na celu progress skilla I przyjemność z gry zespołowej. Przed zobowiązaniem się przed kolegami poinformowałem różową o tym, że będę się widywal z nimi 3 razy tygodniowo po 3h. Różowa początkowo nie wyraziła sprzeciwu, ale teraz to imba. Za każdym razem gdy gram widzę płacz/smutek/złość, tydzień temu wyjawiła mi że bardzo cierpi z tego powodu że nie ma mnie przy niej. Zapytałem się jej czy to znaczy że nigdy nie będę mógł sobie pozwolić na żadne zainteresowanie, na co odpowiedziała mi że nie tu tylko chodzi o te granie.
Szantażuje mnie że gra jest ważniejsza od naszej miłości i jestem gotów ja poświęcić. Za to prawda jest taka że mogę poświęcić te granie, lecz mam wrażenie że stanę się wtedy pantoflem, któremu różowa będzie wybierała zainteresowanie. Co o tym uważacie ?
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Anonimowo, jeszcze chcę mieć trochę spokoju.
Kiedy znajomi wokół są w związkach, mają rodziny itp., ja właśnie przeżywam największy zawód miłosny. I wiecie co? Już nigdy się nie zakocham, nie wykorzystam też szansy, kiedy pojawi się w życiu ktoś nowy. Po co mam kolejny raz narazić się na kłamstwa i niewdzięczność. Chyba mam pecha do ludzi. Tym samym całkiem przestało mi zależeć na byciu z kimś.
Ucieszę się, jeśli ten wpis potraktujecie poważnie, dziękuję.