Międzynarodowe zawody w przeklinaniu. Trzech finalistów: Amerykanin, Rosjanin, Polak. Finalistów usadzono w szczelnie zamkniętych kabinach, żeby nie mogli się podsłuchiwać i podpatrywać. Komisja dała znak. Pierwszy wystartował Amerykanin: – Fak, mada faka, fak jo self … itp., itd… I tak przez około 5 minut. Drugi Rosjanin: – Job twoju mać, bladź, ch*j wam w żopu… itp. itd.. Po dziesięciu minutach ostrych słów przyszła kolej na Polaka. Lekki rumor w kabince i leci wiązanka:
Do agencji towarzyskiej przyszedł facet. Zamówił panienkę i spędził z nią fantastyczną noc. Rano idzie do szefowej uregulować należność. – Ile się należy? – pyta. – Nic. Był pan świetny! – Co? Cała noc z rewelacyjną dziewczyną i nic nie płacę? – Nic. Proszę, to jeszcze dla pana – szefowa podaje mu 200 złotych. Faceta zamurowało. Nie dosyć, że poużywał w najlepsze, to jeszcze dostał dwie stówy. Tego samego dnia opowiedział o wszystkim koledze, wiec on też postanowił odwiedzić agencję. Też spędził fantastyczną noc z panienką, rano idzie do szefowej i pyta: