Przy okazji rodzinnych spotkań okołoświątecznych wypłynął u nas temat sekt kosmetykowych. Nie wiem czy zauważyliście, ale to coraz większy problem społeczny i rodzinny.
Jakiś czas temu ciotka rzuciła pracę, żeby zostać ambasadorką Mary Kay. Zawsze miała durne pomysły, więc nikogo to nie zdziwiło. Ale na niej się nie skończyło. Kuzynka rzuciła doktorat (!!!) dla sekty kosmetycznej. Przeglądam profile moich koleżanek, dziewczyn w większości dobrze wykształconych, inteligentnych, z perspektywami. I jak widzę u
Jakiś czas temu ciotka rzuciła pracę, żeby zostać ambasadorką Mary Kay. Zawsze miała durne pomysły, więc nikogo to nie zdziwiło. Ale na niej się nie skończyło. Kuzynka rzuciła doktorat (!!!) dla sekty kosmetycznej. Przeglądam profile moich koleżanek, dziewczyn w większości dobrze wykształconych, inteligentnych, z perspektywami. I jak widzę u
Nigdy więcej wspólnego konta z dziewczyną. Sytuacja wygląda tak - moi rodzice są już w bardzo starszym wieku, ojciec po zawale (61 lat), mama ma różne problemy z kręgosłupem (59 lat) więc już nie pracuje a został tylko rok do emerytury, obecnie bierze jakąś kasę, zapomogę od państwa. Przed zawałem jakoś sobie radzili, ale teraz do tego dom rodzinny zaczął się powoli niszczyć i stwierdziłem, że lepiej teraz im pomóc i zrobić jakiś mały remont zanim do reszty się zepsuje - problem jest głównie z ogrzewaniem i łazienką, reszta domu jest O.K więc koszta oszacowałem na jakieś kilka tysięcy, może kilkanaście tyś złotych maks. Nie zarabiam jakoś dobrze, bo raptem 4200 zł, różowa 3500, sporo kasy zabiera nam mieszkanie + nasze osobiste pasje, ale sporo udało nam się też kasy oszczędzić. Całość naszych pensji wrzucamy na wspólne konto.
Powiedziałem więc różowej, że w tym roku JA odpuszczam sobie różne wakacje, wyjazdy, ona może sobie jechać ze znajomymi, tymczasem ja zabieram zabieram trochę kasy ze wspólnego konta (oczywiście uwzględniłem mój i jej wkład we wspólne konto i nie wziąłem za dużo, tylko część którą JA wpłaciłem i to nie całą), oszczędności którymi zamierzam pomóc rodzicom i jeszcze na bieżąco ze swojej pensji będę im pomagał trochę i nie wrzucał wszystkiego co zarabiam na wspólne konto.
Różowa oczywiście #!$%@?, wielka awantura bo jak ja śmiem wypłacać MOJĄ, NIECAŁĄ część oszczędności ze wspólnego konta, ona się nie zgadza i koniec bo ona już wszystkie wydatki za nas zaplanowała i to nie są moje pieniądze, tylko wspólne, a rodzice nie są jeszcze dziadkami, niech sobie zrobią remont a ja mam się martwić o siebie i olać ich potrzeby. Oczywiście próbowałem jej wytłumaczyć, że nie ma na co czekać, bo zaraz moi rodzice wpadną w długi albo kolejne rzeczy zaczną się psuć i wtedy trzeba będzie wrzucić nie kilka, lecz kilkadziesiąt tysięcy. Zwłaszcza, że nie wziąłem ani złotówki z wkładu finansowego różowej, ani nawet nie wziąłem całego mojego wkładu we wspólne konto, więc o co w ogóle chodzi? Przecież jakby rodzice różowej potrzebowali pomocy to nie miałbym za złe, że różowa bierze swój hajs wpłacony na wspólne konto i im pomaga.