Hrabia Daniel I z rodu Sebastianów herbu „Szlachta nie pracuje” w brawurowej szarży dwie butelki przedniego trunku zamorskiego w kraju Lechitów „Coca Colą” zwanego saraceńskim bisurmańcom skradł. Za czem zaś następuje czterech Janczarów gnać go poczęło w gniewie przez stepy ełckie, a dogoniwszy go porżnęli sztyletami okrutnie. Inny zaś zacny Jegomość w obronie dumnego husarza stając począł prochowymi ładunkami rzucać w obóz turecki, tak że się
'Ale jak to?' zapytacie 'Zechcesz czymś podeprzeć swoją śmiałą tezę?' Owszem. Oprę się na tym, co wyczytałem. Lecimy, i to od razu z grubej rury - oto najlepszy argument.
Albo wyobraźcie sobie być takim Dziwiszem xD Jesteś takim Dziwiszem, ale młodszym, lvl 27, seminarium skończone, nauka odbyta, szykuje się wiejski splendor do końca życia gdzieś na Podhalu. I wtedy nagle obcina Cię biskup, wysoka charyzma na karcie postaci, woła i mówi „Elo, będziesz moim sekretarzem”, no i duma rozpiera, nosisz za nim teczkę, notes, nie wiem kajak, ogarniasz kalendarz, a Twój szef (wymaksowana charyzma podkreślam) pnie się coraz wyżej w korpostrukturze,
Zakazać wchodzenia na Giewon! To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może
Jutro bierzemy #kitku i wyprawka gotowa, ale przekonałem się do pomysłu zamiany miski z wodą na poidełko.
Polećcie proszę z doświadczenia jakieś dobre i ciche, bo niestety w nocy potrzebuję ciszy i słyszalny motorek lub pompka albo ciągły plusk będzie nie do zniesienia (szmer jest ok).
Pic rel, to Bibi którą odbieramy z domu tymczasowego. #koty
@Neater: Ja miałam tylko fontannę z Catit, nie przeszkadzała mi bo stała w kuchni, a sypialnie mam na drugim końcu mieszkania. Mimo to zawsze była też miska z wodą, tylko daleko od jedzenia (na drugim końcu kuchni).