@sajmen: Dzięki, ale nie wierzę w karmę, nie chcę się nią jakoś pocieszać. Życie jest niesprawiedliwe i trzeba to zaakceptować. Chociaż nie ukrywam, że zabolało.
Dzień dobry. Wielką żeś mi pustkę w sercu uczyniła zniknięciem swoim, o EURO kochane. Ostatnie dni człowiek się zastanawiał, co tu robić. No ale dziś zostajemy podłączeni pod tlen z nadzieją, że #!$%@? to jeszcze nie w tym tygodniu. W każdym razie reakcja Kazka i Borka na przesiadkę z finału ME na mecz Legia - Bodo powinna być taka jak na picrel.
Takie coś. Siadam wieczorkiem do kompa. Odpalam #facebook . Fejs podrzuca mi najnowszy filmik #dzikitrener i... chcę go zapropsować: lajkuję i chcę udostępnić na swoim wallu. I co?! Nie uwierzycie - dostaję bana do jutra rana xD
@Ratlerek: Ja mam taki sam komunikat, a nie udostępniam zwykle jakichś kontrowersyjnych treści. Z tego co widzę problem dotyczy wielu osób, ale nie wszystkich.
Nie udało mi się życie, zmarnowałem... Urodziłem się w #!$%@? rodzinie, ojciec był katolickim fanatykiem i mnie nienawidził, matka była pod zaborczym wpływem swojej matki. Staliśmy się z siostrą narzędziem walki pomiędzy matką/babcią a ojcem. Żyjąc w małym miasteczku nie miałem żadnych perspektyw, żaden z moich talentów nie został właściwie pokierowany, z żadnym nie miałem okazji nic zrobić. Zdolny, ale leniwy - słyszałem całe życie. Oprócz tego brzydki ryj, chowanie pod kloszem, więc zero interakcji społecznych. Zero związków przez całą szkołę. Ale nie byłem typowym nerdem, co siedzi przy komputerze... Bo nie miałem komputera. Pierwszy, stary, dostałem w wieku 15 lat. Na studiach trochę się to zmieniło. Udało się nawiązać trochę relacji. Dwie skończyły się złamanym sercem. Stwierdziłem, że nigdy się już nie zakocham. I udało mi się to. W międzyczasie zaczęli umierać członkowie mojej rodziny: po kolei dziadkowie, babcia, ojciec, w końcu siostra, którą zabrał najrzadszy rodzaj nowotworu na świecie (mięsak). Po gówno studiach byłem bardzo długo bezrobotny, w końcu zdobyłem gówno pracę za gówno pieniądze. Moim największym sukcesem było podpisanie umowy o pracę, w wieku 30 lat. Ale się wtedy cieszyłem! Jeszcze do tego od dziecka cierpię na rzadkie schorzenie, które wywołuje u mnie chroniczny ból brzucha i inne nieciekawe objawy, przez co nic mi się nie chce. Moja matka nabrała kredytów, żeby ratować moją siostrę, teraz oboje jesteśmy koszmarnie zadłużeni. Z resztą ona też ma raka i niedługo ostatnia osoba z mojej rodziny, ostatnia, którą w jakikolwiek sposób obchodzę też odejdzie. Mam 33 lata, byłem nikim, jestem nikim, będę nikim. Jakimś cudem, dzięki nieco większej niż średnia inteligencji, mimo brzydkiego ryja, udało mi się parę razy uprawiać seks, czasem nawet za darmo. Miałem nawet dłuższą relację z jedną dziewczyną. Ale nigdy nie udało mi się stworzyć niczego trwałego. A teraz i to się skończyło, bo Tinder i inne tego typu wynalazki to jedno wielkie, żałosne naciąganie na kasę, a nie poznawanie nowych ludzi. Tylko że nawet #przegryw nie jestem, a samotność tym bardziej doskwiera, gdy wiem, co straciłem. Pojechałem na wakacje nad morze. Miałem nadzieję, że odpocznę. Pierwszego dnia wybrałem się do pubu, obejrzeć mecz Polska-Słowacja. I zjadłem takie dziwnie smakujące frytki. Całą noc rzygałem dalej niż widziałem, a dzisiaj jeszcze mnie goni. Super wakacje #!$%@?...