#mecz Beka, że r0sjanie nie mogą zdobyć Ukrainy a słowacy ich niszczą
b.....y
konto usunięte
Pamiętacie Państwo ten klimat z wcześniejszych faz wojny ukraińskiej? Gdy hurraoptymizm co do szans Kijowa w konflikcie był praktycznie obowiązkowy, a za jakiekolwiek wspomnienie o możliwości sukcesu wojskowego Kremla było się wyzywanym od "ruskich onuc"? Niektórzy może nawet pamiętają, że i mnie to spotykało. Dziś atmosfera jest inna (co zresztą obejmuje wiele wolt o 180 stopni wczorajszych hurraentuzjastów, dziś szarżujących nadal w mediach z przeciwnymi ocenami), ale to co się wtedy działo, co najmniej ocierało się o cenzurę. Dlaczego to przypominam? Bo będąc w zeszłym tygodniu na Ukrainie uzyskałem potwierdzenie u źródła pewnej ważnej, odnośnej hipotezy.
Otóż pewna wysoko postawiona osoba zajmująca się zewnętrzną komunikacją państwa ukraińskiego wprost powiedziała - tak samo mnie jak i innym uczestnikom spotkania - że propaganda wojenna Kijowa stawiała sobie za cel zasuflowanie w poszczególnych krajach zachodnich narracji o nieuchronności przegranej Rosji w wojnie. Opowiedziała skądinąd dość dokładnie, jak profesjonalnie mieli to rozpisane na poszczególne państwa i dostosowane do specyfiki każdego z nich. Nie mogę wymienić źródła z nazwiska ani funkcji, bo takie były reguły spotkania. Mogę natomiast przywołać w sposób zanonimizowany, co właśnie robię.
Wnioski?
Często słyszę pytania dotyczące kontrofensywy. Stawiają je ludzie oderwani od rzeczywistości ,bo teraz nie jesteśmy w stanie powstrzymać wroga. Były zastępca szefa Sztabu Sił Zbrojnych Ukrainy mówi, że należy powstrzymać "propagandę sukcesu" i zacząć realnie mówić o s
zWykop.pl