Filozofia, czyli umiłowanie mądrości, najczęściej przejawia się w zadawaniu pytań, sceptycyzmie, podważaniu każdej wypowiadanej tezy w celu jak najlepszego i najdokładniejszego racjonalnego dojścia do prawdy.
Jednak zawsze w zaawansowanym sceptycyzmie dochodzi się do pytań egzystencjalnych i zaczyna się cynicznie kontestować jakiekolwiek istnienie i działalność ludzi. Odkrywa się, że nic nie ma sensu, wszelkie wysiłki tych śmiesznych robaczków goniących za marzeniami są jedynie nieustannie podawanymi psychodelikami mającymi na celu zagłuszyć owe pytania podważające rzeczywistość.
@mathiu-ban: @grzegorz-zielinski: @neib1: @Zawsze_Jest_Pora: Panowie, też dawniej, przez długi czas, miałem myśli takie jak wy - też otaczał mnie bezsens mojej egzystencji, a w zasadzie całej egzystencji naszej rasy i życia jako takiego. Jednak dużo później do mnie dotarło: zastanawianie się nad sensem istnienia "ja" mija się z celem. "Ja" jako coś namacalnego, stałego, mającego początek i koniec nie istnieje. To iluzja, halucynacja, mistyfikacja,
@babisuk: jednak z tego, co ostatnio przeglądałem Świat Nauki (vel. Scientific American) to akurat reklam tam prawie wcale. Co innego w takim Focusie czy Świecie Wiedzy, ale to jednak poziom niżej od w/w
@sadystyczny-amator-szarlotek: biorąc pod uwagę, że dzielimy z nimi (i ze wszystkimi ssakami) wspólnego przodka to... dalej nie wiem, jakie jest to oficjalne stanowisko ;)
@sadystyczny-amator-szarlotek: mnie się wydawało, że do piekła ( ͡º͜ʖ͡º) Ale to nie istotne. Pytanie brzmi: gdzie kończy się zwierze (brak duszy wg Kościoła), a zaczyna człowiek. Ewolucja jest płynna, potomstwo nie różni się prawie wcale od rodziców... a jednak w czasie milionów lat różnice są gigantyczne.
@Aerials: czytam tekst i myślę sobie "styl podobny do tego głąba kominka". Okazuje się, że to faktycznie kominek. Cóż, lepiej mu wychodziło jak pisał o grzaniu parówek.
Miałem takiego ziomka w gimnazjum, który twierdził, ze chciałby mieć downa, bo upośledzona percepcja rzeczywistości ograniczyłaby ból istnienia. Wtedy z tego śmiechłem, ale teraz tak sobie myślę, że jakaś szalona logika w tym jest.
@spatsi kolega chyba czytał prace Hermana Tønnessena, który zresztą napisał: "Happiness is for the pigs"
jeśli człowiek żyje w iluzji osobowości, to ból istnienia, strach przed śmiercią, bezcelowością i wieczną nieświadomością będzie go męczył - chyba, że ucieknie w któryś z obronnych mechanizmów, jak religie, rozproszenia, konsumpcjonizm, nacjonalizm itp.(patrz: Zapffe, "The Last Messiah")
Może też, oczywiście, postarać sie tej "self-illusion" pozbyć, ale tutaj można się zaplątać w paradoksy: KTO miałby się
silent guardian /
watchful protector /
prosto z neuropy
- 1 Stycznia: Wielki Wybuch
- 10 Stycznia: rodzi się pierwsza gwiazda
- 13 Stycznia: pierwsza mała galaktyka
- 14 Marca: formuje się Droga Mleczna
kajam się, nie wiem jak mogłem August z April pomylić!
w ogóle myślałem, że dotrze to tylko do małej grupki, a nie że wyląduje w gorących.
I dlaczego pod tym wpisem jest dyskusja o Jezusie?