Zapytałem dzisiaj koleżankę z pracy, czy nie miałaby ochoty wyjść ze mną na kawę. Elegancko odmówiła. To wzbudziło we mnie refleksję nt. tego portalu.
Drodzy "stulejarze". Kobiety NIC nie są wam winne. To, że któraś miała nieszczęście się wam spodobać, nie zobowiązuje jej do niczego. Dziwi mnie to, jak kipicie resentymentem, ile jadu wylewacie i jak usiłujecie zracjonalizować swoją sytuację, uparcie szkalując i uogólniając obelgi na całą płeć przeciwną. "Gorzkie winogrona", czyż
Drodzy "stulejarze". Kobiety NIC nie są wam winne. To, że któraś miała nieszczęście się wam spodobać, nie zobowiązuje jej do niczego. Dziwi mnie to, jak kipicie resentymentem, ile jadu wylewacie i jak usiłujecie zracjonalizować swoją sytuację, uparcie szkalując i uogólniając obelgi na całą płeć przeciwną. "Gorzkie winogrona", czyż
Nie wierzę, że się uzewnętrzniam w internecie, ale zwyczajnie nie mam/nie wiem do kogo „krzyczeć”.
Tak pozornie, to jestem umiarkowanie szczęśliwy. Odnotowałem kilka drobnych sukcesów – dla innych niezauważalnych, ale dla mnie bardzo ważnych – udało się uporządkować parę spraw w głowie, przede wszystkim coraz bardziej widoczna jest dla mnie granica między osobami toksycznymi, a tymi wartościowymi... Nie zawsze wiem, co z tym zrobić, ale już sam fakt, że nie pakuje