Piękny poranek, byłem sobie rano w lesie na spacerze z pieskiem i nazbierałem troszkę ładnych grzybków. Nie wiem jak się nazywają ale jakiś grzybiarz z koszykiem przechodził i powiedział że na spokojnie, są jadalne. Jedno co dziwne to się barwią na błękitny kolor jak się przekroi a tak to fajne, ładnie pachną.
Ususzę i sobie do ciepłej wody będę wrzucał i wypijał bo tak mi smakują grzyby, dziwne wiem ( ͡º
Moja miłość do Genesis zaczęła się z chwilą wydania przez nich albumu "Duke" w 1980 roku. Wcześniej nie do końca rozumiałem ich twórczość. Zbyt na siłę artystyczna, przeintelektualizowana. Dopiero na "Duke" wpływ Phila Collinsa zaczął być widoczny. Myślę, że "Invisible Touch" było bezduskusyjnie największym arcydziełem grupy. To epicka medytacja nad niematerialnością. Jednocześnie zwiększa ona i ubogaca znaczenie poprzednich trzech krążków.
Posłuchajcie jak współgrają ze sobą Banks, Collins i Rutherford. Można praktycznie
Ich początki były jak dla mnie za bardzo New Wave'owe, Ale gdy "Sports" wyszedł w roku 1983, myślę, że trafili w sam środek, artystycznie i komercyjnie. Cały album posiada czysty, wyraźny dźwięk, i połysk wytrawnego profesjonalizmu ,który daje piosenkom kopa. Był porównywany do Elvisa Costello, ale myślę, że Huey ma bardziej gorzkie i cyniczne poczucie humoru.
źródło: t3qkhrohrh321
Pobierz