Wpis z mikrobloga

Lubicie Phila Collinsa?

Moja miłość do Genesis zaczęła się z chwilą wydania przez nich albumu "Duke" w 1980 roku. Wcześniej nie do końca rozumiałem ich twórczość. Zbyt na siłę artystyczna, przeintelektualizowana. Dopiero na "Duke" wpływ Phila Collinsa zaczął być widoczny. Myślę, że "Invisible Touch" było bezduskusyjnie największym arcydziełem grupy. To epicka medytacja nad niematerialnością. Jednocześnie zwiększa ona i ubogaca znaczenie poprzednich trzech krążków.

Posłuchajcie jak współgrają ze sobą Banks, Collins i Rutherford. Można praktycznie usłyszeć niuansy każdego instrumentu. Pod względem lirycznego kunsztu, po prostu pisania piosenek, ten album osiąga nowy szczyt profesjonalizmu. Weźmy tekst "Land of Confusion". W tej piosence Phil Collins porusza problemy nadużywania władzy politycznej. "In Too Deep" to najbardziej poruszająca piosenka pop lat 80-tych, o monogamii i zaangażowaniu. Piosenka jest niezwykle wzruszająca. Ich teksty są tak pozytywne i wspierające, jak w sumie wszystko, co słyszałem w rocku. Kariera solowa Phila Collinsa wydaje się być bardziej komercyjna, a przez to bardziej satysfakcjonująca, w ściślejszym znaczeniu.

Zwłaszcza piosenki takie jak In the "Air Tonight" i, dajmy na to, "Against All Odds". Ale myślę też, że Phil Collins najlepiej pracuje w ramach grupy, niż jako artysta solowy, podkreślając rzecz jasna słowo "artysta". A to jest "Sussudio", świetna, wspaniała piosenka. Osobiście - ulubiona.

#muzyka #80s
knur3000 - Lubicie Phila Collinsa?

Moja miłość do Genesis zaczęła się z chwilą wyd...
  • 18
@knur3000:
Polecam również Huey Lewis & The News.

Ich początki były jak dla mnie za bardzo New Wave'owe, Ale gdy "Sports" wyszedł w roku 1983, myślę, że trafili w sam środek, artystycznie i komercyjnie. Cały album posiada czysty, wyraźny dźwięk, i połysk wytrawnego profesjonalizmu ,który daje piosenkom kopa. Był porównywany do Elvisa Costello, ale myślę, że Huey ma bardziej gorzkie i cyniczne poczucie humoru.

W 87' Huey"Fore". Ich najlepszy album. Myślę
@knur3000: uwielbiam Sussudio! A najgorsze w tym wszystkim jest to, że już na żywo go nie będę miał okazji usłyszeć (). Może trafi się ktoś, kto będzie śpiewał jego kawałki identycznie jak on, coś jak Australian Pink Floyd
@knur3000: @CzerwonyPajonk: Ta, jedno i drugie jest całkiem spoko, ale polecam też zapoznać się z twórczością Whitney Houston.

Wiedzieliście, że jej debiutancki debiut, zatytułowany po prostu "Whitney Houston" miał aż cztery single, które stały się numerami 1. na listach? Ciężko jest wybrać faworyta spośród tak wielu wspaniałych piosenek, ale "The Greatest Love Of All" to jedna z najlepszych, najpotężniejszych piosenek, jakie kiedykolwiek napisano o samoobronie, godności. Jej uniwersalny przekaz przekracza
@knur3000: Moje niespełnione marzenie to być na koncercie Philla. Raczej się już nie spełni, chociaż kto to wie…
Uwielbiam Genesis z jego udziałem, są utwory które zawsze za mną chodzą. To chyba przez charakterystyczny głos, nie każdemu pasujący, ale dla mnie petarda.

Pewnie teraz się narażę, ale lubię też jego chwilowego następcę - Raya Wilsona. Inna stylistyka i wrażliwość, ale jego wykonania utworów Genesis uwielbiam, piosenki z jedynego wspólnego albumu „Calling
@czokobons:Moim zdaniem muzycznie, pomijając selling england i to rozwinęli się najlepiej akurat dopiero w momencie odejścia Gabriela. Śmiałbym zaryzykować, że młody Collins lepiej sobie radził od już doświadczonego Gabriela z kompletnie nieśpiewalnymi na dłuższą metę melodiami. Gabriel technicznie dobrze sobie radził z piosenkami pod jego głos a nie widzimisie Banka/Rutherforda i według mnie lepiej wyszło mu głosowo pójście solo. Pod względem stylistyki to wyjście Hacketta zmieniło kierunek estetyczny grupy. A to