Miałem takiego znajomego, który jak jechaliśmy pod namiot to leciał w ostry minimalizm. My napchane plecaki, kuchenki turystyczne, śpiwory, spreje na komary, a ten koc do plecaka i grubsza bluza do przykrycia się. Komary fajkami odstraszał, jedna łyżka robiła mu do mieszania kawy, smarowania kanapek i krojenia kiełbasek, była właściwym narzędziem na śniadanie, obiad i kolację. Pierwszy raz jak jechaliśmy to spakował się na 3 dni do małego plecaka. Zauważyłem że nawet
@Aqwrc: kolegę takiego miałem. Byłem z nim kiedyś w górach, pieprzony mistrz przetrwania, on potrafił kajakiem na jezioro (zalew soliński) wypłynąć, mając ze sobą prócz wspomnianego kajaka jeszcze wiosło i kąpielówki, po czym po godzinie wracał z dużą rybą w kajaku, którą od razu oprawiał i z braku patelni, czy jakiegokolwiek garnka usmażył wprost w ognisku, na płaskim kamieniu.
Jeśli chodzi o ilość zabieranych rzeczy, to doszedł do takiego minimalizmu, że
@Silvervend: na b2b oszukujo, z dnia na dzień cie wywalo! urzond skarbowy i zus cie dojado !!!! tylko umowa o prace!!!! bendziesz hory i co, wywalą cię od razu, tylko umowa o prace!!!