Nie podejmuję wyzwania... rzuciłem 4 lata temu !!! Po przekroczeniu paczki dziennie przestało być zabawnie więc trzeba było coś z tym zrobić i za trzecim razem się udało jedyny minus (choć teraz to plus) przybrałem 23 kg w 7 miesięcy. Aha paczka L&M była wtedy po 5.85 a jak zaczynałem palić papierosy były po 2.80 - to taka ciekawostka:)
Ja nie palę od ponad dwóch lat. Udało mi się właśnie dzięki WYKOPOWI.
A było to tak że trafiłem kiedyś na znalezisko podobne do tego, a w komentarzach ktoś dał link do pdf-a z książką "Łatwy sposób na rzucenie palenia". Sporo wykopowiczów w dalszych komentarzach potwierdziło działanie tej książki. Jako osoba ceniąca sobie zdanie tej społeczności - postanowiłem spróbować. Po przeczytaniu już nigdy nie zapaliłem. Rzucenie przyszło stosunkowo łatwo (a próbowałem różnych
@Miczogen: też ją czytałem dwa lata temu, własnie po tym jak pojawiła się na wykopie. nie paliłem 3 tygodnie, co w ciągu całej mojej kariery palacza było największym osiągnięciem (na drugim miejscu dwa tygodnie). książka naprawdę dobra, bo jest napisana w taki sposób, że naprawdę ciężko uwierzyć, że się pali.
Nie mam czasu czytać wszystkich postów w tym wątku ale myślę że moja historia jest tutaj warta napisania.
Pierwsza fajka mi smakowała, popalałem potem, jakoś tak przez rok aż wpadłem w uzależnienie. Paliłem przez 10 lat, nałogowo już od 14 roku życia.
Cztery lata temu moja mama zmarła na drobnokomórkowego raka płuc, nie było dla niej ratunku. Paliła jak smok, myślałem że po informacji że ma raka rzuci od razu. Nie rzuciła, do końca swoich dni była uzależniona choć paliła tylko papierosa czy dwa dziennie. Zmarła kiedy miałem 18 lat, dzień przed dniem dziecka. Myślałem że ja choć ja czy mój ojciec magicznie w jeden dzień rzucimy palenie. Myślałem że wtedy zrozumiałem że ta iluzja przyjemności nie jest warta nawet jednej setnej tego cierpienia które ona przeżywała. Tak na prawdę to samo patrzenie na człowieka który po chemioterapii wydrapuje sobie włosy z głowy albo kaszle krwią nie jest warte "przyjemności" palenia, nigdy.
@Poniu: Również rzuciłem po przeczytaniu tej książki (była nawet kiedyś na wykopie), i tak samo- przeczytałem tak z połowę i rzuciłem na trzy dni, po czym poszedłem na imprezę i znowu wróciłem do nałogu. Po pewnym czasie zdecydowałem się na przeczytanie całej uważnie i udało się, właśnie kończy się siódmy miesiąc niepalenia i co najlepsze nie mam ochoty na fajkę w ogóle. Raz na parę tygodni mi się przypomina, że
to już rok i 3 miesiące jak po 23 latach palenia ponad dwie ramki fajek rzuciłem z dnia na dzień i to właśnie w czasie czytania książki Allena Carra prosta-metoda-jak-skutecznie-rzucic-palenie wszyscy się śmiali włącznie z żoną ale to było tak proste że do dziś się dziwię zero bólu zero ssania powiedziałem tylko żonie to ostatni papieros w mojm życiu i następnego dnia rozdałem wagon ukraińskich classiców znajomym jestem z siebie dumny huraaaaa.
Brat pali paczkę dziennie, mama podobnie, od wielu lat. To straszne mieć w rodzinie 2 kominy... powodzenia w rzucaniu palenia bo wiem jak straszny to nałóg.
Komentarze (312)
najlepsze
a co to palenia, ok podejmuje się ale od jutra
POWODZENIA!!!!
Powodzenia :)
A było to tak że trafiłem kiedyś na znalezisko podobne do tego, a w komentarzach ktoś dał link do pdf-a z książką "Łatwy sposób na rzucenie palenia". Sporo wykopowiczów w dalszych komentarzach potwierdziło działanie tej książki. Jako osoba ceniąca sobie zdanie tej społeczności - postanowiłem spróbować. Po przeczytaniu już nigdy nie zapaliłem. Rzucenie przyszło stosunkowo łatwo (a próbowałem różnych
Potwierdzam jej działanie. Również po tym wykopie, czyli jakoś koło czerwca 2009, przeczytałem książkę i rzuciłem. Nie palę już ponad dwa lata :)
Pierwsza fajka mi smakowała, popalałem potem, jakoś tak przez rok aż wpadłem w uzależnienie. Paliłem przez 10 lat, nałogowo już od 14 roku życia.
Cztery lata temu moja mama zmarła na drobnokomórkowego raka płuc, nie było dla niej ratunku. Paliła jak smok, myślałem że po informacji że ma raka rzuci od razu. Nie rzuciła, do końca swoich dni była uzależniona choć paliła tylko papierosa czy dwa dziennie. Zmarła kiedy miałem 18 lat, dzień przed dniem dziecka. Myślałem że ja choć ja czy mój ojciec magicznie w jeden dzień rzucimy palenie. Myślałem że wtedy zrozumiałem że ta iluzja przyjemności nie jest warta nawet jednej setnej tego cierpienia które ona przeżywała. Tak na prawdę to samo patrzenie na człowieka który po chemioterapii wydrapuje sobie włosy z głowy albo kaszle krwią nie jest warte "przyjemności" palenia, nigdy.
I