W środku nocy 10 września 2025 r. doświadczyliśmy czegoś, czego miało nie być - na Polskim niebie pojawiło się kilkanaście (raporty mówią o ~19) bezzałogowych urządzeń, które przekroczyły granicę i zostały przechwycone przez siły polskie i sojusznicze. To moment, który powinien zmrozić krew w żyłach: pierwsze tak duże naruszenie przestrzeni NATO i przypomnienie, że wojna technologiczna to już nie tylko rakiety i czołgi, ale małe, tanie latające zabawki, które potrafią sparaliżować infrastrukturę i zmusić państwo do kosztownych reakcji.
Problem numer jeden: nierówność ekonomiczna biznesu/atak - my płacimy za obronę i zestrzeliwanie dronów- myśliwcami znacznie więcej, niż kosztuje prosty atak. To pokazuje skrajną nieodpowiedzialność polityków Polskich.

- Jeden pocisk AIM-120 AMRAAM to koszt rzędu setek tysięcy dolarów (ok. $386,000 wg oficjalnych źródeł).
- Godzina lotu myśliwca (dane budżetowe/raporty USA) to dziesiątki tysięcy dolarów USD za godzinę dla różnych wersji F-16; realne, operacyjne liczby CPFH też mieszczą się w tej skali. comptroller.defense.gov+1
- Są jednak też tańsze środki — np. kierowane rakiety/konwersje APKWS używane w przechwyceniach były wyceniane przez branżowe serwisy na poziomie ~$20–35k za „strzał”, czyli dużo mniej niż AMRAAM. Flight Global+1
Prosty rachunek (rzędy wielkości, z dostępnych danych): wezmy godzinę lotu F-16 ≈ $25–40k plus koszt pocisku. Zestrzelenie drona AMRAAMem = ≈$400–500k (godzina lotu + pocisk). Tańsza metoda (godzina lotu + APKWS) może spaść do kilkudziesięciu tysięcy dolarów za przechwycenie - ale nadal wielokrotnie przewyższa koszt pojedynczego drona, który może kosztować od kilkuset dolarów (hobby) do kilkunastu–kilkudziesięciu tysięcy (loiterery typu Shahed - których rynkowe estymaty wahają się szeroko). Innymi słowy: jeden tani dron potrafi zmusić państwo do wydania dziesiątek, a nawet setek tysięcy dolarów. af.mil+2Flight Global+2
Skutki: ekonomia obrony jest perwersyjna. Gdy armia musi reagować drogimi systemami - loty myśliwców i ich podrywanie dosłownie do wszystkiego, odpalenie AMRAAM-ów, uruchomienie Patriotów czy zmobilizowanie jednostek - budżet państwa idzie w górę, a atakujący liczy zysk: efekt strategiczny przy niskim koszcie własnym. Eksperci od lat wskazują, że asymetria kosztowa między tanią municją bezzałogową a drogimi środkami obrony czyni tradycyjne systemy mniej efektywnymi bez uzupełnienia o tańsze, wielowarstwowe środki (jamowanie, LIDAR/radar krótkiego zasięgu, systemy ppk/laserowe, siatki proceduralne). csis.org+1
I tutaj wjeżdża polityka - czyli nasze pieniądze oraz zaufanie. Przez lata mieliśmy dwa główne obozy, PO i PiS, które przez rządy i opozycję wymieniały się narracjami i projektami, ale nie zbudowały wystarczająco odpornej, wielowarstwowej obrony przeciwdronowej, pomijając gospodarkę. Jasne - zakontraktowaliśmy modernizację F-16 za miliardy (umowa modernizacyjna ~$3.8 mld pokazana w oficjalnych komunikatach), co jest potrzebne - ale modernizacja myśliwców nie rozwiązuje podstawowego problemu: tanie drony trzeba łapać tanimi środkami i wykrywać wcześniej, a to wymaga długofalowej strategii, inwestycji w systemy krótkiego zasięgu, szkolenia, integrację.

Czy to oznacza, że PO i PiS osobiście zakopały złoto? Nie - to znaczy coś gorszego: polityczną krótkowzroczność, głupotę oraz brak kompetencji. Wydaliśmy miliardy tam, gdzie to widać (czołgi, myśliwce, modernizacje), często w trybie wartkim i pod medialne ogłaszanie, a zaniedbaliśmy cichy, trudny, systemowy element - do którego należy m.in. szeroka warstwa obrony przeciw UAS, integracja radarów krótkiego zasięgu, zakup tanich „point-defense” i rozwój krajowych systemów detekcji/jammingu. Efekt? Gdy przychodzi atak asymetryczny - państwo wydaje więcej na reakcję niż kosztowało zagrożenie. To nie jest tylko matematyka - to polityczne i ekonomiczne - skrajne marnotrawstwo, bo pieniądze idą do drogiego i niepotrzebnego sprzętu, zamiast na zapobieganie i skoordynowaną obronę.
Od 2022 r. w tak krótkim czasie - Ukraińcy wypracowali i powszechnie stosują relatywnie tanie metody zwalczania m.in. dronów - jamowanie, niskokosztowe interceptory FPV i improwizowane rozwiązania - podczas gdy Polska, jak widzimy działa na oślep, a to było zaledwie około 19 dronów, a co gdy wpadnie ich ponad 1000? Ten, kto je wysłał, śmieje się dziś z tej reakcji do rozpuku.





Komentarze (23)
najlepsze
Patrzysz na koszty. Można jeszcze taniej. Olać drony i wszystko inne. Remont chałupy wyjdzie taniej
Rosja testowała reakcję. Nie ważne czy Ukraina przekierowała drony. Reakcja musi być stanowcza. Moim zdaniem wszystko przeprowadzone bardzo dobrze. Pojawił się obiekt. Ruszyło dużo sprzętu bo nie wiadomo co będzie dalej. Rząd wydał polecenie blokad bo z terrorystami się nie negocjuje. Wzorowa akcja.
Komentarz usunięty przez autora
Cała twoja argumentacja nie pasuje do obecnej sytuacji. Miałbyś rację gdyby nasze wojsko tak działało w czasie wojny. Ale jest pokój i nie mamy rozstawionych systemów obronnych tylko systemy szybkie i "wielozadaniowe", a więc najdroższe.
Inna sprawa, że po tym ataku zasadne jest ustawienie jakichś systemów niskokosztowych przy granicy, ale czy na pewno byłyby niskokosztowe? Utrzymanie np. kilkudziesięciu plutonów z Piorunami w gotowości 24/h to bardzo duży koszt osobowy i w skali