Treść znaleziona na stronie „Białe Kołnierzyki”
Jak zapewne większość z Was słyszała lub czytała, wybuchła afera dotycząca szwajcarskiej spółki zależnej Orlen Trading Switzerland GmbH (OTS). Prześledźmy więc całą sprawę na spokojnie. W sierpniu 2022 roku w szwajcarskim mieście Baar w kantonie Zug zostaje założona spółka OTS. Miejsce nie było przypadkowe, gdyż kanton ten jest uznawany za raj podatkowy, w który opodatkowanie jest średnio dwukrotnie mniejsze niż średnie obciążenie podatkowe w całej Szwajcarii (która, przypomnę, składa się z kantonów). Dodatkowo Zug to centrum handlu surowcami, w którym działa ok. 100 firm z branży, jak chociażby Xstrata, Glencore, Nordstream czy BP. Prezesem Orlen Trading Switzerland zostaje niejaki S.A., jak się okazuje postać z ciekawą przeszłością. Oto bowiem według doniesień medialnych w grudniu 2022 roku Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy miała skierować do sądu akt oskarżenia w sprawie grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT, w której to grupie miał działać S.A. Zarzuty? Wyłudzanie podatku VAT w obrocie wyrobami stalowymi, blachą oraz napojami. Do tego pranie brudnych pieniędzy i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. I tutaj ciekawostka: karuzela miała kręcić się w latach 2009 – 2013, a prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia dopiero 9 lat po jej zakończeniu, w grudniu 2022 roku. Powiem szczerze: no dość długo na to czekali. Czym to mogłoby być spowodowane? Nie wiemy, ale jest kilka opcji. Pierwsza to taka, że to trwało tak długo, gdyż po prostu natrafili na ślad karuzeli dopiero po latach – np. zatrzymali do innej sprawy kogoś, kto coś tam zeznał i potem już po nitce do kłębka. Zbieżność czasu z zatrudnieniem S.A. byłaby tutaj przypadkowa, a dzięki słabemu przepływowi informacji (kompromitującemu struktury państwa) Orlen nie dowiedział się od prokuratury o postępowaniu, w którym jednym z podejrzanych był S.A. Trudno w to być może uwierzyć, ale istnieje taka możliwość. Druga możliwość: otworzyli postępowanie po latach, aby mieć haka na S.A., prezesa Orlen Trading. Mamy bowiem figuranta, który może być nie za bardzo skłonny do uczestniczenia w różnych ciemnych interesach i wzięcia na siebie sprawy tak dużego kalibru. Otwieramy więc postępowanie prokuratorskie i mówimy mu wprost: albo robisz to, czego od ciebie oczekujemy, albo witaj areszcie wydobywczy. Prosty układ. Za drugą z tych możliwości przemawia to, że prokuratura wystawiła wniosek o aresztowanie S.A. dopiero pod koniec 2023, a więc już po zmianie władzy. Czyli zauważmy: grudzień 2022 są już zarzuty, a S.A. praktycznie przez cały kolejny rok dowodzi spółką, przynajmniej na papierze. Taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca w normalnym państwie, chyba że… No właśnie – patrz możliwość druga. Warto się także zastanowić, czy S.A. mógł być postacią przypadkową, która, jak twierdzi Daniel Obajtek, „została jak każda osoba pracująca w koncernie przeszła rekrutację zgodnie z procedurami”. Odpowiem tak: na takim poziomie nie ma przypadków, bo nikt nie da komuś, kto nie jest „swojakiem”, możliwości zarządzania spółką, przez którą mają przechodzić miliardy złotych. No a już zwłaszcza nie wtedy, gdy pensja członka zarządu ma tam wynosić ok. 2 milionów PLN rocznie (tak stwierdził chociażby Donald Tusk). No i teraz crème de la crème całej sytuacji: począwszy od maja 2023 roku OTS wypłaca pośrednikom zaliczki na zakup ropy w łącznej kwocie ok. 1,6 miliarda PLN. Część dostaw ma być zrealizowana do końca 2023 roku, a część do stycznia 2024 roku. Ci pośrednicy, których dane są owiane na ten moment tajemnicą, oczywiście nie wywiązują się z kontraktu i nie dostarczają zamówionej przez OTS ropy. Widać też jak na dłoni, że wpłaconej kasy nie da się odzyskać, więc w konsekwencji Orlen za 2023 rok musi odpisać z wyniku finansowego stratę w wysokości 1,6 miliarda PLN. Jest więc naprawdę grubo. Dodatkowo okazuje się, że zaliczki na tak duże kwoty zostały wpłacone pośrednikom bez zabezpieczeń oraz trafiły do podmiotów, z którymi Orlen S.A. nigdy wcześniej nie współpracował. No normalnie tragikomedia (albo zaplanowane działanie). Nie jest to tylko moje skromne zdanie, ale w podobnym tonie wypowiadają się ludzie z branży. Szkoda, że nie znamy tożsamości podmiotów, którym Orlen Trading Switzerland wpłacił te zaliczki, ale skoro tak sobie zniknęły (jak podają media), to mogły to być zwykłe „krzaki”. Jeszcze bardziej ciekawe jest to, kto za nimi rzeczywiście stał i kto położył łapy na 1,6 miliarda PLN, ale nie sądzę, abyśmy się kiedyś tego dowiedzieli Czy ktoś zostanie porządnie ukarany za tę sprawę? Osobiście wątpię. Dlaczego? S.A., były prezes OTS, został co prawda zatrzymany przez CBŚP w związku ze sprawami VAT-owskimi, ale podobno wyszedł z aresztu za poręczeniem w wysokości 250 tys. PLN. To świadczyłoby o tym, że te zarzuty są tak raczej średnio mocne i jeśli nawet otrzyma wyrok w tej sprawie, to raczej na pewno nie będzie to długoletnie więzienie. Jeśli zaś chodzi o wyprowadzenie pieniędzy z Orlen Trading Switzerland, to owszem, S.A. może dostać zarzuty przestępstwa niegospodarności i przekroczenia granic dozwolonego ryzyka gospodarczego, ale taka sprawa znów będzie się ciągnąć latami, a uznanie S.A. za winnego nie będzie wcale oczywiste. Zresztą już wiadomo, że była ekipa rządząca ma swoją wersję wydarzeń, o czym świadczą chociażby słowa Daniela Obajtka: „Jeśli chodzi o OTS – niech Pan Redaktor zada pytanie Ministrowi Sienkiewiczowi, czy i kiedy opublikuje raporty, o których pisałem kilka dni temu choćby na X. Wtedy się Pan dowie i opinia publiczna również, dlaczego spółka traderska została założona i komu ona przeszkadzała”. To jest bardzo ciekawe i chętnie bym te raporty przeczytał – tutaj jest pole dla dziennikarzy do ich wydobycia. No i na koniec mała symulacja, czyli co ja bym zrobił, gdybym chciał wyprowadzić te 1,6 miliarda PLN z Orlenu Otworzyłbym spółkę zależną X w Szwajcarii i wstawił tam na prezesa osobę, nad która mam kontrolę. Następnie taka osoba przelałaby 1,6 miliarda PLN na konto wskazanych przeze mnie spółek. Spółki te nie uregulowałyby zapłaty. Ja byłbym czysty, gdyż odpowiedzialność spadłaby na prezesa spółki X, który otrzymałby odpowiednią gratyfikację i wiedziałby, że nie opłaca mu się sypać. Sprawa toczyłaby się przez lata w sądach, gdzie najprawdopodobniej by się rozmyła, a jeśli nawet, to wyroki byłyby niskie. Profit? 1,6 miliarda PLN i ustawienie się na kilka pokoleń do przodu. To jest oczywiście tylko symulacja, która absolutnie nie musi mieć pokrycia w rzeczywistości, żeby było jasne!
Komentarze (4)
najlepsze
@Dot-On: no dobra, ale dlaczego przez osiem lat swoich rządów PiS nie zrobił z tym porządku?