Koty okrętowe. Przez wieki, były ważnymi członkami załogi
Od praczasów chroniły statki oraz transportowane nimi ładunki przed niepożądanymi skutkami działań gryzoni, robactwa i chorobami, a także odstresowywały marynarzy i żeglarzy. Liczne grono pracujących "kotów okrętowych", wciąż można było spotkać na pokładach jednostek jeszcze w latach 70. XX w.
wolownik z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 29
Komentarze (29)
najlepsze
Jakim cudem takie tumany przechodzą polski system edukacji... Niektórzy powinni powtarzać klasy w podstawówce tak długo, aż się w końcu czegoś nauczą.
Nie ma co przeginać. Jeżeli ktoś - nawet dzikus- by na stawku, to był towarem. Z jakiegoś powodu zostać zabrany i musiał być dowieziony do portu w dobrych warunkach. Oczywiście, te"warunki" były zależne od statusu i wielu innych czynników, ale zawsze jakieś były.
Natomiast załogę trzymało się rygorze, ale nie przesadnym, bo mogła się zbuntować i utopić kapitana i oficerów, przechodząc na piractwo. Jednocześnie zawsze kary na statkach- choćby z
Mój tata pływał na dalekomorskich statkach rybackich (np. trawler rufowy typ B-18 "Finwal"). Mieli na pokładzie psa, jakiegoś kundla który oczywiście był alkoholikiem tak jak reszta załogi. Jak była impreza i nie dostał swojej działki wódki (pijał z gwinta) to się robił nerwowy i gryzł. Kiedyś miał przymusowy odwyk, bo jak statek przepływał przez cieśniny duńskie to na moment przybili do brzegu. Pies sobie poszedł wtedy na
@Dorkin: https://policyjny-osrodek-wypoczynkowy-niesulice.booked.com.pl/
Galera z galerniczkami
Strzegł tam władzy kapitana
“Kot z pięcioma ogonami”
Gdy któraś coś źle zrobiła,
Wieczorem przy całej grupie,
Brał kapitan w rękę “kota’.
Bił po gołej pupie.
Ten Oskar to był nadkot. Nieszczególnie przejął się zmianą okrętu niemieckiego na brytyjski xD