Polakom skurczyły się portfele. Już 90 proc. poluje na żywność w promocji

W sumie już 90,5% Polaków regularnie kupuje w sklepach jakąś część żywności w promocjach. Tylko w ciągu dwóch lat nastąpił wzrost aż o jedną trzecią. Zatem widać, że w czasach inflacyjnych rodacy dużo częściej, niż w okresie pandemii sięgają po żywność z promocji.

[kimen]

Portfele nam sie kurczą podczas gdy media głównego ścieku i politycy wałkują temat aborcji i kilku innych bzdur , aby kluczowe tematy podatków jawnych i ukrytych nie zaprzątały Polakom umysłów.

[saimonm]

Kupowanie przecenionej spożywki co kończy się termin jest wręcz ekologiczne, bo jak tego nie sprzedadzą to poleci na śmietnik i się zmarnuje.

[dart22]

Oj tam, oj tam. Ja to widzę tak że teraz ciężko kupić coś beż promocji, w biedrze i Lidlu co druga etykieta z promocją, a żabka ma już chyba tylko towary z promocją, jak weźmiesz 2 to taniej będzie.

[dbcoop]

Jak w sklepie wszystko jest na promocji to znaczy że po takich cenach chcą to sprzedawać a lud się po prostu łapie na marketing jak rybki na haczyk xd

[the_ziol]

2 osoby dorosłe i dzieci 6 i 10 lat, na samo jedzenie wydajemy 1000zł tygodniowo i czasami to mało, nie wiem jak liczą tą inflację

[fideriankoons]

Gówno prawda. W TVP mówili, ze tak dobrze to jeszcze w Polsce nigdy nie było.

[derigen90]

@fideriankoons: bo to prawda.
Co z tego,.że inflacja duża?
Jak Polacy mogą sobie pozwolić na wiele więcej niż choćby 8/9 lat temu w okresie deflacji

[dzyndzelnajs]

wysokie ceny to głównie marża sieci handlowych, wyprodukowanie to 20% ceny.

[MomonSan]

Gdybym zarabiał mniej to pewnie też bym polował na promki i td, ale jednak jeśli mogę sobie pozwolić żeby kupić to na co aktualnie mam ochotę, a nie to co jest na promocji to robię to. Sorry ale jeśli chcę np. Ser gouda z hochlanda to nie będę brał Mlekowity która jest przeceniona ale mi nie smakuje

[JanuszSebaBach]

Następna faza to powrót do lat 50, kiedy cała społeczność wsi w sklepie kupowała tylko sól i śledzie. I bardzo dobrze. Jak pójdę po cebulkę do ogrodu kuchennego, zamiast wozić ją setki kilometrów, to będzie dobre dla ziemi. A że gospodarka i produkt krajowy jepną a zaraz po tym "locha budżetowa" to co z tego?