Wpis użytkownika Amatorn4 źródło Twitter
Jest 4 września 2023. Jest Półtorej Roku po inwazji Rosji na Ukrainę. W lutym ubiegłego roku prezydent Zełeński ucieka amerykańskim samolotem. Rosjanie lądują w Hostomelu po czym szturmem zdobywają Kijów. Morale upada, kraj pogrąża się w wojnie domowej. Struktury państwa się rozpadają, a główni przeciwnicy nowego rządu (pod przywództwem Medwedczuka lub Janukowycza) jeśli nie uciekli, są ścigani i poddawani egzekucjom - oczywiście wszystko jest robione po cichu. Rosja przejmuje po kilku lub kilkunastu miesiącach pełnie władzy w Kijowie, a nieliczne partyzanckie oddziały (być może zaopatrywane przez zachód) są kolejno wyłapywane i likwidowane. TAK MOGŁO BYĆ!
Dziś te same Iły które miały transportować żołnierzy na lotnisko w Hostomelu są palone w Pskowie. Nietrudno wyobrazić sobie scenariusz w którym w wyniku paru błędnych decyzji pierwszych dni pełnoskalowego konfliktu Rosjanom udaje się przejąć kontrolę nad politycznymi strukturami Ukrainy. I to nie jest żadna fantazja, naprawdę nie było daleko do takiego scenariusza. Ale szczególnie na owy scenariusz chcę dziś popatrzeć z naszego - polskiego punktu widzenia. Dlaczego? Bo dzięki temu łatwiej zrozumieć obecne, odwrotne do tego scenariusza procesy. W jakim położeniu byłaby Polska?
Gdyby przejęcie Kijowa powiodło się, oczywiście samo zapanowanie nad tak rozległym krajem jak Ukraina nie byłoby proste, ale Rosja wcale nie musiałaby jej okupować. Wystarczy wprowadzenie kwasi-rządu tak jak na Białorusi (oczywiście z większą pomocą rosyjskiej armii). Nowe Wojska Ukrainy być może byłyby budowane w rozwinięciu o te z Ługandy czy Dombabwe, a być może stworzono by zupełnie nowy system. Oczywiście istniałaby silna opozycja, podobnie jak obecnie na Białorusi (a właściwie na emigracji), ale fizycznie bez jakiegoś niespodziewanego obrotu zdarzeń takie siły nie zdobędą władzy w państwie. Patrz - polski rząd na emigracji. Szybko zmieniająca się struktura bezpieczeństwa świata osłabiłaby Stany Zjednoczone - naszego największego sojusznika, oraz NATO. Przejęcie Ukrainy pokazałoby innym państwom słabość USA i pozwalałoby choćby Chinom na ruchy w kierunku Tajwanu i nie tylko. Wiele krajów takich jak Turcja czy Arabia Saudyjska widząc słabość Zachodu, bardziej byłaby skuszona wizją świata multipolarnego. Szybko okazałoby się że nasz największy sojusznik jakim niewątpliwie są Stany, zaangażowane byłyby w szereg sporów na całym świecie, a szczególnie na Pacyfiku - którego USA nie może sobie odpuścić (choćby wcześniej wspomniany Tajwan, Filipiny, czy Korea). Ale to byłoby nasze najmniejsze zmartwienie...
Oto od Karpat na Słowacji, przez kontrolowane przez Moskwę Ukrainę i Białoruś, aż po Suwałki mamy ponad 900 km pośredniej granicy z Rosją, plus kolejne 200 km bezpośredniej na północy w Kaliningradzie. Największe zagrożenie od II wojny światowej. Polska byłaby narażona na infiltrację, ataki hybrydowe, nowy kryzys migracyjny (tym razem być może nawet od strony Ukrainy), korupcję i wiele innych. Nasze bezpieczeństwo drastycznie by zmalało, a to właśnie Polska byłaby dla Rosji kolejnym istotnym celem w układance Środkowo-europejskiej. Problemy piętrzyłyby się także na innych frontach:
- Na Słowacji, której społeczeństwo i tak obecnie wyraża dość spore poparcie dla Rosji, korupcja i infiltracja struktur rządowych nie byłyby zaskoczeniem, przez co nasza południowa granica także jest podatna na różnego rodzaju ataki oraz infiltrację.
- Węgry Wiktora Orbana tylko czekałyby na taką okazję by móc przewrócić obecny porządek w Europie.
- Mołdawia i tak już niestabilna byłaby narażona na odnowienie konfliktu z Naddniestrzem. Choć osobiście widziałbym przejęcie Mołdawii w czysto pokojowy sposób - Rosja nie potrzebuje aby Mołdawia walczyła z Naddniestrzem by ją przejąć.
- Państwa Bałtyckie na naszym północnym wschodzie są praktycznie wzięte w kleszcze. Bez Finlandii i Szwecji w NATO przesmyk Suwalski jest jedynym miejscem które łączy te 3 kraje z resztą zachodu. To one są najbardziej wystawione na Rosję.
Ale dlaczego Finlandia i Szwecja nie mają wejść do NATO? To dlatego że sojusz się osłabia. NATO nie było w stanie zapobiec konfliktowi, ani skutecznie mu się przeciwstawić, a konflikty wewnętrzne między krajami które chcą zerwać kontakty z Rosją, a tymi które chcą prowadzić Biznes as usual tylko narastają. Najważniejszym cierniem w oku są Niemcy, które potrzebują rosyjskiego gazu. Dodatkowo zwycięstwo Rosji daje pobudzenie w całej Europie dla nastrojów czysto prawicowych - w Niemczech szczególnie zyskuje dobrze już nam znana AFD (choć można by przypuszczać że jej wzrost nie byłby tak wielki jak obecnie z uwagi na to iż reszta partii byłaby Rosji bardziej przychylna niż obecnie). Handel kwitnie a Niemcy nie chcą zrywać więzi z Rosją. Nikt nie wysadza nitek Nord Stream a po kilku latach druga nitka zostaje otwarta. Oczywiście prawdopodobnie jakieś sankcje są nałożone, ale wątpię osobiście nawet z odcięciem Rosji od SWIFT. Sojusz słabnie, a po ucieczce USA z Afganistanu i braku pomocy dla Ukrainy niewielu sojuszników wierzy że USA im pomoże w wypadku zagrożenia. Co najważniejsze - wiarygodność sojuszu zostaje podważona. Istny koszmar polskich analityków, a bezpieczeństwo Polski może być zachwiane w przeciągu 5, może 10 lat.
Powyższy scenariusz dla niektórych może być fantazją, ale nie jest on aż tak nieprawdopodobny. Porównanie tego z obecną sytuacją pokazuje jak poszczególne decyzje mogą zmienić naprawdę światową sytuację. Ale do końca tej wojny jeszcze daleko, i mimo że aż tyle obecnie udało się osiągnąć, wszystko to obecnie zawdzięczamy nie tylko ludziom na szczycie, ale także wielu z nas którzy przyjmowali uchodźców do domu czy brali udział w protestach - przykładowo bez tak silnego sprzeciwu społecznego, Rosja nie zostałaby tak szybko odcięta od SWIFTu etc etc.
Na podstawie powyższego scenariusza można także zobaczyć trendy, które ta wojna odmieniła. Warto to przypomnieć, bo w świetle zmęczenia wojennego często zapominamy dlaczego Rosja tą wojnę przegrywa, i czemu już jej nie może wygrać. Dziwnym trafem wielu komentatorów zmienia teraz początkowe cele wojenne Rosji na korytarz do Krymu i Donbas, co moim zdaniem jest zupełnie niezrozumiałe, oraz współgra z rosyjską propagandą. Celem tej wojny był cały tort ukraiński, i dlatego Rosja tą wojnę przegrywa i już jej nie wygra. Nawet gdyby Ukraina nie odzyskała już żadnej wioski, miasta czy wzgórza, to tą wojnę Rosja już nie wygra. Pytanie jak bardzo?
Wpis użytkownika Amatorn4 źródło Twitter
Komentarze (216)
najlepsze
Odgrzewane stare konflikty, tworzone nowe.
Później tylko prowokacja (może kilka ofiar) i mielibyśmy konflikt z Ukrainą (albo z zielonymi ludzikami) na wschodniej granicy. Oczywiście rosja jako dobry wujek musiałaby dozbrajać biednych bojowników.
@Balzack: Mówisz, że działoby się w stosunkach polsko-ukr tak źle jak za Janukowicza, który był ruską marionetką? To przecież wówczas place, szkoły i ulice nazywane były na cześć bandery.... a nie wróć. To się dzieje teraz. Teraz konflikt polsko-ukr. narasta. I nie chodzi o Lwów, a raczej ktoś sobie ząbki skrobie na Przemyśl, czy
Ukraińskie wojsko szybko kapituluje, przyłącza się (zostaje wcielone) do armii rus.
Rozochoceni szybkim zwycięstwem rozstawiają się przy granicy z nami, na calej linii Ukr i Białorus.
My (nie wiedząc, że ich armia jest z gówna i dykty) jesteśmy totalnie wystraszeni.
Jest za późno na jakiekolwiek zbrojenia, a armia jest słaba.
Jeżeli armia rus/ukr. zdecyduje się nas zaatakować, Nato zostawia nas na zeżarcie.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ktoś tego pajaca jeszcze ogląda i o nim pamięta? XD
@AntyKuc: pamiętam go z tego powodu, że jeszcze nie tak dawno był wyrocznią Wykopu. Nawet moderacja kasowała wpisy, które kulturalnie krytykowały jego błędy merytoryczne, toporną logikę i narcystyczne zachowania.
Multikonto to wiadomo xD ale to jest tak dobry tekst że aż...
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez autora
* Ukraińcy znienawidzili ruskich od pierwszego rosyjskiego pocisku który spadł na ich terytorium. Nie ma więc żadnych przesłanek za tym, że nie podjęliby oporu. Uciekający Zełenski szybko zostałby zastąpiony kimś innym (choćby Poroszenkom), zaś chaos w armii zostałby ogarnięty. Efektem zamieszania mógłby być większy sukces ruskich i jeszcze gorsza wojna, ale nie złamałoby to woli Ukraińców do walki. Ta wojna toczy się
@unyny: Co z tego że podjęliby opór, skoro byłaby to maks wojna partyzancka. Autor artykułu słusznie argumentuje, że obrona mogłaby się posypać jak domino. Morale wojska by spadło, zmniejszyłaby się koordynacja działań obronnych. Rosjanie stworzyliby marionetkowy rząd, który po kolei próbowałby przejmować zarządzanie poszczególnymi sektorami państwa. Zdrad i przejść na RUS stronę byłoby dużo więcej. To co wydarzylo się na