Cenzura w orlenowskim Dzienniku Polskim? Zdjęli niewygodny dla władzy wywiad
Jeszcze wczoraj rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie prof. Stanisław Mazur zachęcał do lektury wywiadu, jakiego udzielił "Dziennikowi Polskiemu" na temat skutków rządowych rozwiązań dla Krakowa. W niedzielę wywiad jest już niedostępny
Jozia2207 z- #
- #
- 35
- Odpowiedz
Komentarze (35)
najlepsze
Lead: - Mieszkańcy danej miejscowości lepiej znają swoje potrzeby niż urzędnicy w oddalonej o setki kilometrów Warszawie. I skuteczniej potrafią rozliczać władze z działań i wydatków, gdy decydenci są na miejscu. To motywuje samorządowców do bardziej efektywnego gospodarowania środkami publicznymi. Zresztą, wystarczy się rozejrzeć, jak bardzo zmieniła się Polska – i miasta,
- Gminy mają jeszcze więcej powodów do zmartwień niż większość rodzin, ponieważ w ich wypadku – sprawdziliśmy to właśnie na przykładzie Krakowa – niezależne od gminy koszty, m.in. energii elektrycznej, paliw, a w perspektywie najbliższej jesieni także ogrzewania, rosną tak samo, a nawet bardziej, niż w przeciętnej rodzinie. Równocześnie dochody samorządów są stale obniżane za sprawą zmian wprowadzanych przez władze centralne. I dzieje się tak już od kilku lat, jednak obecnie intensywność ograniczania roli samorządu jest bezprecedensowa.
- Autobusy krakowskiego MPK spalają paliwa droższe o około 50 proc. niż przed rokiem, ceny prądu – które nie są, jak w gospodarstwach domowych, ograniczane przez Urząd Regulacji Energetyki – wzrosły na Towarowej Giełdzie Energii o ponad 330 procent, gaz do ogrzewania szkół też zdrożał kilkukrotnie…
- No właśnie, rosną wydatki, które miasto absolutnie musi ponieść, aby utrzymać skalę i poziom usług dla mieszkańców. Autobusy i tramwaje muszą jeździć, szkoły i przedszkola trzeba będzie ogrzać, odpady odbierać od mieszkańców i wywozić, wodę dostarczyć. Do tego nauczyciele i urzędnicy oczekują podwyżek płac, żeby nie tracić na inflacji, a ta wyniosła w czerwcu 15,6 proc. W niespotykany od lat sposób rosną zatem koszty, a równocześnie Kraków, podobnie jak większość dużych miast, bardzo silnie odczuwa skutki wprowadzanych w ostatnim czasie zmian, głównie podatkowych. Z punktu widzenia indywidualnego podatnika, zwolnienie z podatku dochodowego osób poniżej 26 roku życia to jest ulga, ale w dochodach gminy spowodowało znaczący ubytek. Jeszcze większe straty wywołały reformy tzw. Polskiego Ładu oraz wprowadzone od 1 lipca nowelizacje, na czele z obniżeniem pierwszego progu PIT z 17 do 12 procent.
-
- O to chodzi, że myśmy to radykalnie zmienili i to jest w ogromnym stopniu zasługa samorządności. Nie przez przypadek nasza reforma samorządowa lat 90. uchodzi za jedną z najbardziej udanych reform w dziejach Polski, ale też Europy. Tymczasem nie tylko ja mam wrażenie, że wracamy dzisiaj do koncepcji „samorządu” jako przedłużenia struktur rządu i administracji centralnej. Gmina jest tutaj rozumiana jako miejsce wydawania publicznych pieniędzy, zaś decyzje o celu i wysokości tych wydatków zapadają de facto poza nią – na poziomie rządu centralnego. Taka centralistyczna wizja funkcjonowania państwa na pewno nie jest godna polecenia i wcielania w życie.
- To jaką warto polecać?
- Dla mnie samorząd to jest wspólnota wolnych obywateli, która ma możność swobodnego, elastycznego gospodarowania swoimi zasobami, wyznaczania celów, ale też ma stabilne i wydajne źródła dochodów, które pozwolą te cele zrealizować. Rzeczpospolita samorządowa jest właśnie pospolita, czyli lokalna, miejska, wiejska, powiatowa, regionalna, a nie centralna. Myśmy to kiedyś uzgodnili w ramach szerokiego ponadpartyjnego konsensusu i to okazało się źródłem naszej polskiej siły i naszego niewątpliwego sukcesu. Jeśli proces centralizacji i ograniczenia władzy oraz dochodów samorządów będzie się pogłębiał, to grozi Polsce regres: powrót do stanu, z którego udało nam się wydźwignąć po 1989 roku.
-
Nikt nie lubi krytyki, ale rządzący nie lubią krytyki bardziej od kogokolwiek