Cześć Wykopki!
Mieszkam w kamienicy, w której każdy jest w miarę spoko oprócz jednej babki. Jest to typowa Karyna, beneficjentka 500+, oczywiście niepracująca, w domu dwójka dzieci, ostatnio pojawiło się trzecie, w sumie ojciec nieznany, więc to może niepokalane poczęcie. Mieszkamy tutaj od prawie 4 lat, przez 3 pierwsze zwracałem jej wielokrotnie uwagę dotyczącą psa, którego po prostu wypuszczała (mieszka na 2 piętrze) na klatkę, bo nie chciało się jej ich wyprowadzać i albo czekał aż jakiś sąsiad go wypuści na zewnątrz albo robił co chciał - kałuża moczu pod ścianą naprzeciwko moich drzwi to w sumie codzienność, czasem zdarzały się też gorsze rzeczy, które umieszczałem później pod jej mieszkaniem. Ogólnie dużo nerwów, kłótni i tak dalej. Do tego dochodzą zgłoszenia do spółdzielni mieszkaniowej kilka razy, ale brak jakiejkolwiek interwencji oprócz kartki na tablicy ogłoszeń i słownego upomnienia.
Po tych 3 latach mój poziom desperacji strasznie wzrósł i zacząłem dzwonić na straż miejska i dokumentować co robi ten pies. Karyna dostała parę razy mandat, ale dalej sobie nic z tego nie robi. Wczoraj pies znowu był wypuszczony na klatkę i wyskoczył do mojej żony, która jest w ciąży i poziom mojego wkurwu już sięgnął zenitu. Więc znowu kłótnia z Karyną (ona ogólnie twierdzi, że ten pies jej czasem spierdyli i nie ma w tym nic złego, że sra i sika na klatce, że nie ma na niego czasu (cytat: "jestem zarobiona, zrób sobie 3 dzieci to zobaczysz ile jest roboty") i że chętnie go odda, ale w schronisku powiedzieli, że musiałaby wtedy zapłacić 2k za oddanie). Ogólnie trochę żal mi jej, że ogólnie jej srający na klatce pies ma ogólnie pewnie gdzieś tyle IQ co ona i cała jej familia, ale powiedziałem sobie, że to jest przesada żeby się działy takie rzeczy i taki syf był na klatce. Wczoraj zadzwoniłem na straż miejską zgłosić to kolejny raz do naszego dzielnicowego, ale mają do niej przyjechać dopiero w poniedziałek, więc pewnie znowu dostanie mandat i chuja z tego zrobi. Mandat 500 zł swoją drogą, więc pewnie wisi już parę klocków, ale dalej niczego się nie nauczyła.
Dobra, wyżaliłem się, ale na koniec proszę Was o pomoc - jak mogę to rozwiązać? Najchętniej był jej spuścił wpierdol, bo NIC do niej nie dociera, ale nie będę sobie życia marnował. Psu też nie chce nic zrobić, bo to nie jego wina. Straż miejska pewnie przyjedzie i pojedzie, ogólnie mam wrażenie, że już na tyle się przyzwyczaili do tych wizyt, że niedługo zaczną przychodzić do nas na herbatę w trakcie interwencji. Wszystkich sąsiadów też to wkurwia, ale chuja robią. Ogólnie na te wszystkie przypadki tylko raz widziałem żeby ten pies sikał po ścianach i to dawno temu, ale tylko on chodzi tutaj w samopas. Straż miejska mówi o tym żeby skierować sprawę do sądu, ale tam pewnie będą się pytać ile razy widziałem co robi ten pies, a ja go za łapę nigdy nie chwyciłem. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie, bo wkrótce osiwieję.
Komentarze (65)
najlepsze
Regularnie oddawaj mocz do płaskiego (ok. 1 cm) talerza. Wkładaj to do zamrażarki, jak zamarznie wsuwaj jej pod drzwiami do mieszkania taki naleśniczek
Komentarz usunięty przez moderatora
Skoro tak, to może pomóż jej zrobić jakieś ogłoszenie i oddać tego psa innej osobie, może ktoś go przygarnie.