niemal większość tych "walk" o miejsce do parkowania wynika z wręcz wrogiego podejścia władz niemal wszystkich miast do użytkowników samochodów, i to zarówno poprzez zawężanie pasów jezdni, jak też i niemal likwidacji miejsc do zatrzymania/postoju itp. [oczywiście nie neguję nagannych zachowań kierowców] zauważyłem, że od około 15 lat użytkownicy pojazdów traktowani są niemal jak "wrogowie publiczni" i spychani na margines (vide pedalarze z ich "wyczynami"{choć do rowerzystów nic nie mam, bo sam
@AndrzejBinarny: z przekory zapytam: a niby dlaczego komunikacja miejska? kto to ustalił i na jakiej podstawie to, jak ludzie chcą żyć, jak mają się poruszać i dlaczego wyznaczył im do tego komunikację miejską? jak jestem w stanie zrozumieć ekonomiczne wytłumaczenie podejścia do tematu przemieszczania się w miastach, tak zmuszanie w ten sposób ludzi do tego, by wydawali mniej pieniędzy? coś mi to za bardzo zaczyna zajeżdżać "jedynie sprawiedliwym systemem, który
@qupi: mam podobne odczucia. Często mówi się że są korki bo jest za dużo aut. Możliwe że jest to prawda ale mam wrażenie że zarządzający miastami sami doprowadzają dyskretnie swoimi działaniami do takiej sytuacji(ruch jednokierunkowy, mniej miejsc parkingowych) a potem kiedy jest już naprawdę źle to już jawnie ruguja auta z miast, bo..... miasta są zakorkowane. Paranoja
Parkują dzbany na trawnikach i jeszcze mają wątpliwości czy tak można...¯\_(ツ)_/¯ I te wymówki: bo nie ma miejsca, bo dziecko ma urodziny, bo ja na chwileczkę, bo inni też tak parkują, bo co to szkodzi trawnikowi... Ci ludzie mają wszystko i wszystkich w dupie - oni tu mają najbliżej i będą tu stali. A to że zrobią (z czasem) błoto z trawnika, że zablokują drogę - a co ich to obchodzi? Mam
Komentarze (12)
najlepsze