z tym, że laska w tym czasie wali się z innymi. ponieważ jednak są to epizody typu sex w kiblu w klubie, nie są to stricte "związki", więc nie są ujęte w tych badaniach i dlatego wyszło, że w tym czasie po prostu para żyje "w przyjaźni" ze sobą.
@PotwornyKogut: też bym celował w tzw. syndrom studentki ostatniego roku, bo badano głównie studentów, dlatego napisałem, że jesteśmy zgubieni ( ͡°͜ʖ͡°)
Co ciekawe, zdecydowana większość uczestników badania stwierdziła, że na początku znajomości z przyszłym partnerem nie brali pod uwagę możliwości zbudowania związku.
Nasze badania sugerują, że granica między przyjaźnią a romansem jest niewyraźna i myślę, że zmusza nas to do przemyślenia naszych założeń na temat tego, co składa się na dobrą przyjaźń, ale także na dobry związek romantyczny – mówi Stinson.
Jestem już dawno po trzydziestce, jakiś czas temu rzeczywiście zobaczyłem, że kilku friendzonowców z kręgu znajomych doczekało się bycia pełnoprawnym facetem (mężem), ale nie jest tak fajnie, bo byli po prostu alternatywą dla
@hatecraft: badanie było przeprowadzone na studentach, więc mamy najprawdopodobniej do czynienia z tzw. syndromem studentki ostatniego roku, czyli sytuacją kiedy musi wybierać spośród tych, którzy zostali, albo liczyć że np. w pracy będzie miała równie duży wybór ewentualnych partnerów, jak to miała na studiach.
Podobnie sytuacja wygląda w podanym przez Ciebie przykładzie. Jeśli jakaś różowa ma swojego betaorbitera, to z czasem stanie przed wyborem, albo związać się z nim, albo zaryzykować,
Ciekawe, że mężczyzna potrafi tyle wytrzymać. Jakbym się przyjaźnił 2 lata z dziewczyną, to z nudów waliłbym jakieś aluzje seksualne i zepsuł te friendzone.
@niecodziennyszczon: nie, nie jest: "Prof. Stinson zauważa, że średni czas trwania znajomości przez nawiązaniem romansu oznacza, że pary prawdopodobnie były prawdziwymi, platonicznymi przyjaciółmi, a nie wykorzystywały przyjaźń do osiągnięcia celu, jakim miałby być związek".
Komentarze (16)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Ktoś nie rozumie, czym jest friendzone. Zakop.
Jestem już dawno po trzydziestce, jakiś czas temu rzeczywiście zobaczyłem, że kilku friendzonowców z kręgu znajomych doczekało się bycia pełnoprawnym facetem (mężem), ale nie jest tak fajnie, bo byli po prostu alternatywą dla
Podobnie sytuacja wygląda w podanym przez Ciebie przykładzie. Jeśli jakaś różowa ma swojego betaorbitera, to z czasem stanie przed wyborem, albo związać się z nim, albo zaryzykować,