Podatek ministrancki? Chłopcy oddają procent za "kolędę"
W internecie zawrzało, kiedy jeden z użytkowników Facebooka opisał swoją rozmowę z ministrantem. Chłopiec musiał oddać księdzu procent zebranych podczas wizyt duszpasterskich pieniędzy, nazywając go "podatkiem ministranckim". Choć głośno się o tym nie mówi, jest to powszechna praktyka.
Korso_Tygodnik_Regionalny z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 319
Komentarze (319)
najlepsze
znajome?
Nie wiem jak jest w tej opisanej sytuacji, ale normalnie jest tak, że część pieniędzy z puszek ministranci oddają do wspólnej kasy. Zarządza nią ksiądz opiekun oraz prezes
Ministrant to nie pracownik. To dobrowolna posługa (łac. ministrare – służyć, posługiwać, pomagać). Słyszałeś może kiedyś o wolontariacie? To coś podobnego.
Ministranci nie oczekują wynagrodzenia za to, że chodzą do kościoła, itd. Jeśli coś dostaną to fajnie, ale to nie jest celem tej formacji.
To że ty masz zryty beret, bo musisz pracować żeby zarabiać, to już jest
Zakop.
Komentarz usunięty przez moderatora
szczeblu kurii.
peanie zależy gdzie i kiedy. U mnie tak było wszystko z puchy do parafi leci.
Ale niektórzy ludzie i tak dawali do ręki a niektórzy zbierający po prostu wyciągali z puchy :)