Dalajlama się myli. Medytacja nie uczyni cię lepszym człowiekiem
Naukowcy ostrzegają, że wcześniejsze badania, które postulowały łagodzący wpływ medytacji na ludzką osobowość, to pic na wodę i udowadniają, że wpływ medytacji na ludzkie uczucia i zachowania rozmija się z tym, co reklamują jej nauczyciele i postulują niektórzy psychologowie.
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 11
- Odpowiedz
Komentarze (11)
najlepsze
Z tego co piszą to niczego nie zbadali, ani nie udowodnili, a jedynie analizowali poprzednie prace. Niech zrobią własne badania nad medytacją, a nie badania nad badaniami i wtedy piszą, że coś u dowodnili :)
Zresztą potem jeszcze z ciekawości sam zrobiłem research i szukałem tego naukowca, którego cytują w artykule. Rzeczywiście prowadzi tego typu badania, ale przynajmniej do tej pory, jego praca była "o czymś innym" niż tam napisali.
Owszem podważał skuteczność medytacji, ale wyłącznie jako cudownej techniki terapeutycznej dla osób psychicznie chorych lub z problemami psychologicznymi, za jaką podobnież uchodzi w szerokich kręgach wsrod terapeutów czy psychologów klinicznych. Zwraca uwagę, aby nie traktowac medytacji (konkretnie mindfullness) jako panaceum, bo jest to moda niepodparta odpowiednimi badaniami, a skutki medytacji nie są jednoznaczne. Mimo powszechnego wśród lekarzy przekonania, u części badanych przynosi wyraźną poprawę, u części niewiele się zmienia, a u części następuje pogorszenie. Oraz, że mechanizm działania i korzystnego wpływu medytacji nie jest poznany ani nawet jasny.
Ergo - medytacja jako technika terapeutyczna jest wśród psychologów przereklamowana. To co piszą w artykule, sugeruje
Np. u nas w ośrodkach Kwan Um zaleca się osobom psychicznie chorym jako formę praktyki śpiewy, ponieważ zostało sprawdzone, ze w zasadzie zawsze mają one na takie osoby pozytywny wpływ (nie było przypadków, żeby sie komuś po śpiewach pogorszyło), natomiast co do medytacji siedzącej to już należy być ostrożnym, ponieważ ta nie zawsze i nie każdej takiej osobie służy. Dobry GNDh mając na praktyce osobę psychicznie chorą powinien być bardzo uważny na jej stan i np. w razie potrzeby sam zasugerować, zeby może taka osoba ograniczyła sie do samych spiewów i potem opuściła salę medytacyjną.
Natomiast co do samego artykułu, który, jak słusznie zauważyłeś, jest troche o czym innym - zamierzam szerzej o tym napisać (ponieważ jest to już kolejny podobny tekst, jaki pojawia się w ostatnim czasie w mediach), ale póki co tak bardzo w skrócie można powiedzieć tak:
Ludzie oczekują, ze dołożą medytację jako dodatek do swojego dotychczasowego stylu życia, nic w nim nie zmieniając, i osiagną jakieś skutki, np. staną sie "lepszymi ludźmi", cokolwiek to znaczy. Stylu życia, który najczęściej jest w 95% oparty na egoistycznych zachowaniach sprowadzających sie do sprawiania przyjemności sobie (i tym, których uzna się za "swoich", najczęściej najbliższej rodzinie) i krzywdzeniu bądź co najwyzej "maniu w dupie" wszystkich innych. "Doczepienie" do takiego podejścia do życia i świata medytacji na zasadzie modnego dodatku, "kwiatka do kożucha", da tyle co nic, a czasami nawet mniej niz nic, bo może mieć skutki negatywne (-> ciemna
Naukowcy ostrzegają, że wcześniejsze badania, które postulowały łagodzący wpływ medytacji na ludzką osobowość, to pic na wodę.
"Gdyby każdego ośmiolatka nauczyć praktykowania medytacji, w ciągu jednego pokolenia świat uwolniłby się od przemocy" - tym cytatem, przypisywanym obecnemu dalajlamie, uczeni z Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii rozpoczynają w piśmie "Scientific Reports" swój artykuł, w którym... rozprawiają się z prospołecznym wpływem medytacji.
Badacze