Muzyka w kieszeni — Kajtek i problemy nastolatka w PRL
Ciekawy wpis o tym jak radzono sobie w PRLu z dostęp do ówczesnych nowych technologii, teoretycznie niedostępnych albo z bardzo utrudnionym dostępem oraz jak władza ludowa próbowała sprostać zapotrzebowaniu na tego typu produkty.
lyncz z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 137
Komentarze (137)
najlepsze
Ten z kalkulatorem dostalem od ciotki, przywiozla go ze Stanów. Nie mial melodyjek ale potem zamienilem sie z kumpelm na ten z 7 melodyjkami. Taki jak na zdjeciu.
http://gallery.dpcdn.pl/imgc/UGC/75847/g_-_550x366_-_-_75847x20160820164516_0.jpg
Z tym, że od razu był kupiony z uniwersalnym zasilaczem.
Zasilacza używam do tej pory.
Po jakiś 4 czy 5 latach dorobiłem się pierwszych akumulatorków niklowo-kadmowych i przy okazji mniszego odtwarzacza wyposażonego dodatkowo w equalizer z 3 suwakami, mam go gdzieś na strychu.
W 2003 siostra pojechała na wycieczkę "do kolegi" i nie pytając mnie pożyczyła go sobie, został ukradziony przez jakiegoś złodzieja w parkuktóry zwyczajnie podszedł i zajumał jej torebkę, też z telefonem, oczywiście za stratę walkmana nie dostałem ani przepraszam ani #!$%@?.
Zniknoł
Co ciekawe miałem wcześniej też tandetne radyjko "od ruskich". Wbrew pozornej logice, z walkmanem nie mogłem wychodzić dalej niż na podwórko, w przeciwieństwie do radyjka które niby każdy słyszał. Wtedy takie Sony kosztowało mały majątek. I ten napis MEGA BASS. Do tego elegancki, odczepiany klips. Był lans.
I teraz najlepsze: ostatnio kolega wysłał mi zdjęcie że znalazł go w jakimś zakurzonym
Witaj Cumplu.