Był czas gdy "musiałem" przed zaśnięciem odpowiednią liczbę razy bawić się włącznikiem światła i #!$%@?ć w konkretny klawisz telefonu bądź konkretne miejsce na ekranie dotykowym. "Musiałem" konkretną liczbę łyków wody wziąć zanim skończyłem pić "na amen". Miałem natrętne myśli, niekończące się wyliczanki i gdy chodziłem to zawsze "musiałem" w odpowiednie miejsca stawać żeby świat się nie zawalił, żebym nie umarł i żeby się kakao nie przypaliło. Pewnego razu zauważyłem, że to zachowanie
@Inferialis: Kilka razy próbowałam się postawić natręctwom, za każdym razem kończyło się to w taki sposób, że wszystkie te czynności się kumulowały i musiałam je wykonać natychmiast wszystkie naraz, bo wszystko zaczęło mnie swędzieć i dostałam duszności. Dla obserwatora musiałam wyglądać jakbym dostała jakiegoś ataku, bo mrugałam oczami i dotykałam różnych rzeczy w określony sposób w określonej kolejności :D
@Inferialis: standardowy bullshit w stylu "weź się w garść" "zapomnij o tym i będzie dobrze" kogoś kto miał zaburzenia w lekkiej formie/ma siłę żeby sam je pokonać i myślącego że wszystkie przypadki są takie same jak jego wyobrażenie. Ile razy będziemy to przerabiać xD.
Chyba najczęstszy przypadek, na który sam cierpię, to zamykanie drzwi od mieszkania. Górny zamek, dolny zamek, zazwyczaj liczę ile razy przekręciłem klucz żeby tą czynność zapamiętać i szarpię klamką od drzwi żeby sprawdzić czy na pewno zamknąłem te cholerne drzwi. Bo jeśli zrobię to odruchowo i po wyjściu zaczynam myśleć - "czy na pewno zamknąłem drzwi?" - muszę wrócić i sprawdzić tą bramę do piekieł, czy na pewno jest zamknięta, albo się
@maras_sc2: Kiedys przesiedzialem pod drzwiami pol godziny je co chwile zamykajac, nie polecam. (oczywiscie drzwi byly zamkniete) Z czasem jakos udalo mi sie tego pozbyc wracam juz tylko 3 razy.
Ja mam tak, że zamiatając np. liście po prostu muszę zamieść wszystkie, co do jednego. Innej opcji nie ma. Nawet najmniejszy kawałek nie może zostać. Poza tym posiadam wadę, która mi wybitnie utrudnia życie - chorobliwy perfekcjonizm. Jeśli coś robię, to po prostu muszę to zrobić idealnie. Robię przez to masę rzeczy o wiele dłużej, a niektórych w ogóle nie kończę przez niezadowolenie z efektu. Oczywiście idealne prawdopodobnie nic nigdy nie będzie.
@Xagog: po obejrzeniu tego i przeczytaniu komentarzy stwierdzam że też to mam ale nie aż tak bardzo jak na filmie, ja np. nie usiedze w pokoju przed telewizorem czy komputerem jak zasłonka i firanka nie są równo odsłonięte czy zasłonięte bo aż mnie trzęsie żeby pójść i poprawić ( ͡°͜ʖ͡°)
Pracowałem kiedyś z typem ktory obowiązkowo musial spawdzic czy dobrze zamknął kłódkę przy szafce. Chwytał ją całą dłonią, przyjmował specjalną poze i z calej siły kilka razy za nią ciągnął. Na koniec kilkukrotnie podskakiwal zeby sprawdzić czy nic nie zostawił na szafce mimo tego ze nigdy nic na niej nie kładł i tak za każdym razem. Któregoś razu tak mocno pociągnął za kłódkę ze przewrócił na siebie szafkę, a jak zapomniał wykonać
@dexter7d: Już pomijając ten rytuał zamykania kłódki,gość ogólnie był bardzo dziwny, gadał sam do siebie,nic nie dało mu się wytłumaczyć bo miał swoją wizję i koniec.Jak kiedyś jego przełożony usłyszał jak gada do siebie, spytał "z kim rozmawiasz?","mamy jakiegoś dodatkowego pracownika o którym nie wiem?", a on na to "Ja mam swój lepszy świat i nic ci do tego". No i tak sobie żył w tym swoim świecie,mieszkając razem z matką
Za każdym razem jak wchodziłem do windy bałem się, że wpadną mi klucze do szczeliny przy progu. Kiedyś rano, oczywiście spieszyłem się... Szczelina jest dość mała, ale, jak się okazało, idealnie wchłonęła kluczyk od auta.
Jako małe dzieci wielu z nas miało pewne zwyczaje... Po chodniku iść aby na linie nir nadepnac, mieszanie herbaty tyle samo w lewo co w prawo (aby zachować ciągłość wszechświata), klamki, żelazko i kuchenkę do dzisiaj wielu z nas sprawdza wielokrotnie...
@CaptainBryant: Ja do dzisiaj tak mam :( A kiedyś jak obsesyjnie sprawdzałem czy bateria przy kranie od umywalki jest odpowiednia zakręcona... to ją upieprzyłem. Dobrze, że na zakręconym kranie.
@CaptainBryant: w dzieciństwie byłem przekonany, że do moich pleców była przywiązana niewidzialna lina, która plątałaby się, gdybym wracał inną drogą (moje życie "byłoby poplątane" ( ͡°͜ʖ͡°) ). Dlatego zawsze wchodząc do jakiegoś pomieszczenia musiałem każdy filar omijać z odpowiedniej strony, na chodniku każda latarnia była dla mnie problemem i zawsze wracałem tą samą drogą, a zabawa w piaskownicy oznaczała przechodzenie pod zjeżdżalnią i drabinkami dokładnie
@patataj_patataj: Wszak dziewczyna jest Polką, z tego co pamietam z Trójmiasta. Fakt, akcent ma doskonały, jednak znając fakt, że to Polka już inaczej sie słucha jej wymowy i można wyłapać kruczki ;) Tak czy siak zdolności językowe niesamowite, świetny sposób wymowy, nawet jak czasami troche za bardzo 'native speaker wannabe'.
@Chce_Tu_Zostac: U mnie to samo, a od kiedy przeprowadziłem się na swoje to musiałem sobie zrobić zdalny podgląd wszystkiego bo nie chciało mi się codziennie wracać i sprawdzać czy zamknięte drzwi. W razie co 30 sek po opuszczeniu mieszkania telefon mi pipa że coś nie tak ( ͡°͜ʖ͡°)
I tak wyglądało moje życie przez 15-20 lat. Dopóki nie poszedłem do kompetentnego psychiatry i nie dostałem nowoczesnych leków. Dzisiaj prowadzę w miarę normalne życie. Wykopki nie lekceważcie takich objawów u swoich dzieci. Jeżeli je dostrzeżecie bierzcie dzieciaka od razu do lekarza. Nie ma się czego wstydzić, a dziecko można na prawdę wyrwać z koszmaru. Moi rodzice pomimo, że byli świadomi moich problemów to bali się piętna psychiatry za co płaciłem przez
Ja często liczę ilość liter w różnych nazwach sklepów itp, które widzę i denerwuje się jeśli nie jest to parzysta liczba. Wtedy tak długo dodaje ilość liter z różnych słów aż będzie parzysta. A najlepiej, żeby była podzielna przez 10. Inna rzecz to właśnie dotykanie różnych przedmiotów. Dotknąłem poręczy w autobusie 2 razy lewą ręką, a raz prawą, to przed wyjściem muszę jeszcze raz dotknąć ją prawą ręką. Inna rzecz to właśnie
@Tommy__: Z literami czy wyrazami to samo miewam. Aczkolwiek im jestem starszy, tym bardziej odpuszczam. Uciążliwe to nie jest, raczej nieszkodliwe. Ot, teraz już z nudów bardziej pielęgnuję stary nawyk :) Z tym gubieniem przedmiotów na mostach tak samo miałem.
Jak byłem młodszy i była moda na bigbrothera to ubzdurałem sobie ,że w moim domu też są kamery. I jak miałem iść na dwójeczkę to wrzucałem dużo papieru do kibla by ewentualna kamera w kiblu nie widziała mojej gołej dupy.
Do momentu wyprowadzenia na studia, mieszkałem z bratem, który ma nerwicę natręctw. Mieszkanie z taką osobą było momentami koszmarem. Ciągłe jakieś stukanie, pukanie po nocach, chodzenie po schodach i wracanie się i tak kilkukrotnie. Specjalne upuszczanie przedmiotów na podłogę i ponowne ich podnoszenie. W pokoju pełno śmieci bo nie można było wyrzucić od niego, żadnych rzeczy. A jak zaginął jakiś papierek to dostawał kompletnego szału. Poczułem ogromną ulgę gdy mogłem w końcu
Spotkałem w swoim życiu wiele przypadków nerwicy natręctw, wszystkie co do jednego miały jedną cechę wspólną - działanie niejako wbrew własnemu dobru. Ciężko to wyjaśnić, może podam przykład - dorosły człowiek, który żyje z mamą, spędza całe dnie grając w gry, nigdy nie przepracował ani jednego dnia, nie ma żadnych źródeł utrzymania, mamusia musi mu robić herbatę, bo sam nie umie. Gdzieś podświadomie czuje, że leci równią pochyłą w dół, że spieprzył
@tomtom666: Taa, jakby same podanie zawodu coś zdradzało, no może poza kompletną niekompetencją w temacie. Ale to i tak samo wyszło. ;)
Wybuch wojny, czyli faktyczne i bezpośrednie zagrożenie życia rzeczywiście mogł zdławić skupienie na samych ZOK, ale w niczym nie umniejsza chorobie. Gadanie o usprawiedliwianiu się i wygodzie jest po prostu niepoważne. To trochę, jak nazywanie ludzi z depresyjnymi próbami samobójczymi nieudacznikami i atencyjnymi dziwkami.
@tomtom666: Nie będę już odnosił się dokładnie do tego badania, bo nie mam ochoty go poznawać. Powiem na moim przykładzie. Ja poszedłem do psychologa bo już wiedziałem, ze mam nerwice i lekarz nic nie musiał robić. Pewnie jak bym poszedł do psychologa i poprosił o diagnozę nie mówiąc nic, to żadnej diagnozy bym nie otrzymał. Nie wiem co to za dziwny eksperyment w którym "eksperci" u zdrowych ludzi widzą chorobę psychiczną.
Po części wina polskiego wychowania, gdzie rodzice są biedni i znerwicowani, brak wyluzowania. Wszystko przenosi sie na dzieciaków, dzisiaj dzieciaki mają po 20-40 lat i mają takie kwiatki.
Czegoś nie zrozumiałem, czy ten film nie stara się wyjaśnić skąd w ogóle te nerwice się biorą?
Z tego co gdzieś przeczytałem, przynajmniej częściowo, natręctwa wynikają ze strachu przed utratą kontroli nad życiem (lub wynikiem utraty tej kontroli). Wykonanie jakiejś czynności powoduje irracjonalne przeświadczenie, że dzięki temu bieg wydarzeń zostanie skierowany na pomyślne dla znerwicowanej osoby tory (czy też raczej na odwrót: niewykonanie czynności lub ich szeregu będzie miało katastrofalny skutek). Ciekawe
Komentarze (264)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Poza tym posiadam wadę, która mi wybitnie utrudnia życie - chorobliwy perfekcjonizm. Jeśli coś robię, to po prostu muszę to zrobić idealnie. Robię przez to masę rzeczy o wiele dłużej, a niektórych w ogóle nie kończę przez niezadowolenie z efektu.
Oczywiście idealne prawdopodobnie nic nigdy nie będzie.
Joachim Löw
- zawsze ma ręce koło twarzy (pomijając już grzebanie z dolnych częściach)
Inna rzecz to właśnie dotykanie różnych przedmiotów. Dotknąłem poręczy w autobusie 2 razy lewą ręką, a raz prawą, to przed wyjściem muszę jeszcze raz dotknąć ją prawą ręką.
Inna rzecz to właśnie
Z tym gubieniem przedmiotów na mostach tak samo miałem.
Wybuch wojny, czyli faktyczne i bezpośrednie zagrożenie życia rzeczywiście mogł zdławić skupienie na samych ZOK, ale w niczym nie umniejsza chorobie. Gadanie o usprawiedliwianiu się i wygodzie jest po prostu niepoważne. To trochę, jak nazywanie ludzi z depresyjnymi próbami samobójczymi nieudacznikami i atencyjnymi dziwkami.
Dodam też, że bardzo często
Nie wiem co to za dziwny eksperyment w którym "eksperci" u zdrowych ludzi widzą chorobę psychiczną.
Z tego co gdzieś przeczytałem, przynajmniej częściowo, natręctwa wynikają ze strachu przed utratą kontroli nad życiem (lub wynikiem utraty tej kontroli). Wykonanie jakiejś czynności powoduje irracjonalne przeświadczenie, że dzięki temu bieg wydarzeń zostanie skierowany na pomyślne dla znerwicowanej osoby tory (czy też raczej na odwrót: niewykonanie czynności lub ich szeregu będzie miało katastrofalny skutek). Ciekawe