@Tosiek14: zdrowie czy nie, ale upadac w kazdym sporcie trzeba umiec
Jak kiedys rowerem skakalem, naderwalem miesien podstawy kregoslupa, do domu jakos dojechalem, a na dzien nastepny nie moglem sie zwlec z lozka, misiac L4 i bol ze jprdl.
@cyna76: Jak ktoś ma pecha to i w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie. Ale przy sportach motorowych paraliż jest częściej spotykanym urazem niż przy grze w koszykówkę. Swoją drogą to niezły z niego wariat że po wyskoku do kosza ląduje na kość ogonową a nie na nogi.
To są tego rodzaju dyscypliny, które takie ryzyko mają wliczone na stałe, jednak każdy uważa, że jego to nie dotyczy inaczej nikt by ich uprawiać nie chciał.
@Centuri0n: To nie jest kwestia że ci ludzie myślą że ich wypadki nie dotyczą, bo często mają ich wiele za sobą. Jest też w tych dyscyplinach dużo ludzi po ciężkich kontuzjach co mają za sobą masakryczne rehabilitacje. Oni najczęściej lubią ten sport którego immanentną cechą, która właśnie ich kręci, jest właśnie też to niebezpieczeństwo. Więc nie sądzę abyś miał rację w ocenianiu tych ludzi i tego dlaczego trenują te sporty a
@Lk_hc: kolega dobrze prawi. Sam bylem "adrenaline junkie" to takie samo uzaleznienie jak od heroiny, chcesz coraz wiecej i wiecej. Szybciej, dalej, wyzej... wyczynowo jezdzilem na rowerze i desce, jako dzieciak jeszcze na rolkach. Za kazdym razem przesuwalem granice dalej i dalej. Doigralem sie dopiero w wieku 27 lat na zawodach deskorolkowych od tamtej pory 2 razy uczylem sie chodzic - raz po urazie i raz po operacji. Do tej pory
Gdyby był po setce wódki, złamałby sobie rękę, gdyby był po 5 setkach, poobijałby się tylko, gdyby był po litrze, w ogóle nie wsiadłby na motor, nic by sobie nie obił i miał tylko kaca. Także wódka chroni życie i zdrowie.
@tomasz-misiewicz: nie zawsze... np. jak skaczemy na spadochronach to nam od początku mówili, że nigdy na dupę ;) zawsze lepiej połamać nogi niż tak jak tutaj
ten jego upadek dowodzi temu, ze majac pecha mozna sobie #!$%@? zycie przy byle czym, przeciez ten jego upadek to takie nic, ani nie byl strasznie wysoko, ani nie jechal jakos szybko, mial po prostu pecha ze centralnie na tylek upadl
Weź sobie spadnij dupą na ziemie z krzesła, gwarantuję że mocno to odczujesz. Teraz pomnóż tą wysokość razy 10 i dodaj prędkość z jaką przemieszczał się motocyklista...
@encoreleet: @niekarany: @encoreleet: @too: Kiedyś za dzieciaka huśtałem się na takiej linie która miała takie prowizoryczne krzesełko z kijka pod tyłek. Sznurek wisiał na gałęzi. Po kilku minutach huśtania linka pękła w najgorszym momencie kiedy opadałem do przodu i w maksymalnym naprężeniu. Poleciałem do przody jakieś kilka metrów i uderzyłem prosto na dupę. Myślałem że złamałem kręgosłup. Zacząłem kaszleć, nie mogłem oddechu złapać, przez chwilę nie mogłem wstać
Sam jeżdżę i upadem to efekt nie trzymania motocykla nogami. Zwłaszcza jest to ważne przy skoku, trzeba mocno udami i kostkami ściskać motocykl. Druga sprawa że takie hopki, powinny być płaskie w środku a nie dziura, jednak taką łatwiej zrobić. Nigdy na takie się nie porywam, zawsze skacze tylko na tzw, płaskich trumnach (table top).
Debil. Dlaczego? 1. Za wolny najazd na wybicie 2. Powinien pójść ciągłym gazem a nie gazować po trochu. Motocykle czterosuwowe po odpuszczeniu gazu hamują silnikiem i to w znacznym stopniu. 3. Nie trzymał się kolanami czyli #!$%@?ł już w podstawach jazdy w terenie a tym bardziej na skokach. #!$%@? to hopa z dziurą na dobre 10m a mimo to lądowiska nadal nie widać. Pewnie się rozpędził do 4go biegu, przekalkulował, że po
@wredny_barteK: Jak w 4T odejmujesz gazu to czujesz jak motocykl hamuje a Ciebie pcha do przodu. Daje to wyobrażenie co się dzieje na wybiciu takiej hopy. Widać zaraz po wybiciu, że dodał gazu i podniósł mu się przód. Można wiec wnioskować, że wcześniej ujął gazu. Motocykl nie ma bezpośredniego wpływu na to czy by przeżył, ale ma pośredni. Znam typ ludzi jeżdżących na starszych yamahach 4T (dość spokojne, nienarwane ale mocne
@penisosceptyk: Nie. Zero, null, nada. od pasa w dół nie czujesz nic. Connection lost. Chcesz się tak poczuć to znieczulenie dolędźwiowe tak działa. Jakby ci grzebał chirurg w kolanie to poczujesz prawdziwe "nic"
Kiedyś miałem poważny wypadek, spadłem z dość dużej wysokości na plecy, przez pierwszą chwilę nie mogłem złapać oddechu i poruszyć nogami, przez 1 sekundę przeleciała mi przez głowę myśl, że wyląduję na wózku, wierzgałem się jak #!$%@? ale wstałem. Tę 1 sekundę pamiętam to dzisiaj, szkoda chłopa ale sam sobie to zgotował.
Komentarze (171)
najlepsze
Jak kiedys rowerem skakalem, naderwalem miesien podstawy kregoslupa, do domu jakos dojechalem, a na dzien nastepny nie moglem sie zwlec z lozka, misiac L4 i bol ze jprdl.
Komentarz usunięty przez moderatora
Za kazdym razem przesuwalem granice dalej i dalej. Doigralem sie dopiero w wieku 27 lat na zawodach deskorolkowych od tamtej pory 2 razy uczylem sie chodzic - raz po urazie i raz po operacji. Do tej pory
@tomasz-misiewicz: nie zawsze... np. jak skaczemy na spadochronach to nam od początku mówili, że nigdy na dupę ;) zawsze lepiej połamać nogi niż tak jak tutaj
Filmik przerażający, bo pokazuje jak niewiele trzeba, aby zostać sparaliżowanym... Upadek z pięciu metrów na dupę, na miękką ziemię. Hardkor.
Weź sobie spadnij dupą na ziemie z krzesła, gwarantuję że mocno to odczujesz. Teraz pomnóż tą wysokość razy 10 i dodaj prędkość z jaką przemieszczał się motocyklista...
@InormandyI: dla mnie to wygląda jakby chciał jakiegoś no handsa zrobić, ale nie wyszło
Komentarz usunięty przez moderatora
1. Za wolny najazd na wybicie
2. Powinien pójść ciągłym gazem a nie gazować po trochu. Motocykle czterosuwowe po odpuszczeniu gazu hamują silnikiem i to w znacznym stopniu.
3. Nie trzymał się kolanami czyli #!$%@?ł już w podstawach jazdy w terenie a tym bardziej na skokach.
#!$%@? to hopa z dziurą na dobre 10m a mimo to lądowiska nadal nie widać. Pewnie się rozpędził do 4go biegu, przekalkulował, że po
@NoiCoTera: Ale ja temu nie zaprzeczam, tylko chodziło mi , że nie musi to byc taka duża pojemność by się zabić uszkodzić.
Komentarz usunięty przez moderatora