Tydzien temu zrobilem z kumplami trase Sydney-Uluru (swieta gora Aborygnenow na srodku Austr.) w sumie 6000 km w 8dni. i na srodkowym odcinku, sa doslownie setki zabitych kangurow. Na poczatku liczylismy ale po 1 setce sie nam znudzilo, czasem na drodze trzeba doslownie miedzy nimi lawirowac albo lezaly tzw "swierzynki" i jeszcze podrygiwaly. O ile dobrze pamietam to w samym rejopnie Canbery (stolica Au- a nie Sydney :-) ) rocznie maja kolo
Komentarze (54)
najlepsze