Witajcie Wykopki,
tl;dr: dostałem zdjęcie z fotoradaru pokazujące tył mojego samochodu, nie wskazałem kierującego, dostałem za to grzywnę i zastanawiam się czy się od niej odwoływać.
3 miesiące po zeszłorocznym wyjeździe nad morze (czyli w okolicach listopada) do mojego domu zawitała poczta ze Straży Miejskiej w Bobolicach, w której dzielni strażacy przesłali zdjęcie z fotoradaru (tył samochodu) i łagodnie poprosili o wskazanie kierującego pojazdem w chwili wykonania zdjęcia.
Niesiony żądżą uderzenia w niesprawiedliwy system fotoradarowy stworzyłem pismo do owej Straży Miejskiej z prośbą o przesłanie zdjęcia z przodu samochodu, by nie pomylić się w identyfikacji kierującego.
Straż oczywiście odpisała: "nie wskazałeś kierującego, jesteś bandytą, w związku z tym kierujemy wniosek o ukaranie za nieskazanie". Napisaliśmy kolejne pismo tłumacząc szerzej, że byliśmy w drodze nad morze z dwójką małych dzieci, zmienialiśmy się z żoną za kierownicą i po tylu miesiącach nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić kto kierował w danym konkretnym momencie, co zresztą jest zgodne z prawdą. Od razu wyjaśnienie dla "pogromców cwaniaków": tak, oczywiście, mogliśmy nie cwaniakować, przyjąć winę na któregoś z nas i sprawa byłaby załatwona. Ale na jakiej podstawie miałbym mieć pewność, że wskazuję prawidłową osobę?
Po jakimś czasie do domu zawitał Pan Policjant, by na wniosek Sądu przesłuchać podejrzanego w sprawie o niewskazanie kierującego. Po kolejnych miesiącach otrzymaliśmy wczoraj wyrok nakazowy sądu, który zasądził 300 zł grzywny za niewskazanie kierującego i 50 zł kosztów sądowych. Mamy 7 dni na odwołanie się, które spowoduje, że będziemy musieli jechać na rozprawę do Szczecinka (do którego mamy 600 km w jedną stronę).
Co więc zrobić? Są dwa wyjścia:
- Nie odwoływać się - zapłacić owe 350 zł, potraktować sprawę za zakończoną, dać Państwu zarobić, bo niewskazaliśmy kierującego. W tej sytuacji przyznaję rację prawodawcy, który zakłada, że jako właściciel auta muszę wiedzieć kto w danej minucie i na danym kilometrze kieruje moim samochodem. Czy w takim razie - podczas wyjazdu nad morze z rodziną - powinniśmy prowadzić rejestr kierujących? Książkę samochodu? Na jakiej podstawie mogę po 3 miesiącach z całą pewnością stwierdzić kto prowadził.
- Odwoływać się, jechać do Szczecinka na rozprawę, płacąc za paliwo więcej niż zakłada grzywna i liczyć na to, że sąd uzna nasze tłumaczenia za rozsądne i zasadne?
Co radzicie?
Komentarze (8)
najlepsze
A, żeby nie było, że
Faktycznie niestety tak naprawdę skórka nie jest warta wyprawki, bo jazda do sądu wygeneruje dla mnie koszty większe niż sama grzywna... Zresztą chyba na tym oparta jest ta cała szopka z fotoradarami.
@kamme: Aż tak wielkiej dozy przypadku to w tej sytuacji moim zdaniem nie ma. Prowadził właściciel auta lub jego żona, a karany jest wlaściciel auta nie jakiś randomowy Janusz wziety z ksiażki telefonicznej. Od siebie dodam jeszcze, że obiektywnie patrząc jednak mało wiarygodne jest, że po 3 miesiącach zupelnie nie da się odtworzyć przebiegu 6 godzinnej podróży w zakresie przypomnienia sobie kto prowadził