Najwięcej na tym zarabiają te warsztaty, które kupują takie auta na zamkniętych aukcjach. Nie dość, że kupują je za śmieszne pieniądze, to na pewno przy naprawach nie stosują oryginalnych części i wymian w ASO, a więc spokojnie są w stanie naprawić za ułamek kosztów wycenionych przez ubezpieczyciela.
Wszystko pieknie, ale w artykule jest pewien błąd. Autor zakłada że właściciel chce naprawiać samochód wyłacznie bezotówkowo a w przypadku szkody całkowitej addaje auto firmie ubezpieczneiowej. A przecież może go sobie zostawić i posługując się dalej przykładem z artykułu, po zainkasowaniu 5000 naprawić za 2500 i zostawić w kieszenie 2500. Oczywiście załadając że koszty naprawy faktycznie są zawyżone.
@ZostaneMistrzem: czy taka wysoka to nie wiem. Mozna liczyc kolo 60zl. Fakt, ze w polsce mechanicy biora malo za godzine sprawia, ze naprawy trwaja 2 razy dluzej niz powinny jesli liczymy czas napraw.
Po pierwsze nasz system ubezpieczeń nie różni się zbytnio od systemów w Europie zachodniej, Niemcy mają te same problemy. Po drugie w Polsce na skutek wojny cenowej ubezpieczenia komunikacyjne sprzedaje się często poniżej rzeczywistych ich kosztów. Efekt jest taki, że potem ubezpieczyciel kombinuje aby zapłacić jak najmniej bo to nie kwestia wyższego zarobku ale mniejszej straty :)
Komentarze (14)
najlepsze