Jest w Bydgoszczy skrzyżowanie, na którym dochodzi do kilkunastu wypadków rocznie, ale prezydent Bydgoszczy udaje, że nie widzi problemu. Jak poważny wypadek jest potrzebny, czy ktoś musi zginąć?
Dlaczego skrzyżowanie jest takie niebezpieczne
Przez skrzyżowanie główną drogą (DK5 - zielone strzałki) przejeżdża średnio 2000 samochodów na godzinę. Oznacza to, że w godzinach szczytu przejeżdża tam non-stop samochód co sekundę. Prawdziwe zagrożenie to dwa lewoskręty (niebieski oraz czerwony). Około godziny 15-16 z kierunku niebieskiego na skręt czeka kilka samochodów, a z kierunku czerwonego często kilkanaście. Dodatkowo czasami samochody jadą prosto na drodze podporządkowanej (fioletowe strzałki), a na pomarańczowym polu stoi kilka samochodów. Przy tak dużym ruch na głównej drodze (zielone strzałki) którykolwiek z lewoskrętów (w szczególności czerwony) wymaga świetnego refleksu i bardzo dużo cierpliwości. Efekt: W 2014 roku na tym skrzyżowaniu doszło do jednego wypadku i 16 kolizji. W tym roku doszło już do kilku zdarzeń drogowych, ale na prawdziwą katastrofę cały czas czekamy.
Dlaczego nic się z skrzyżowaniem nie dzieje
Skrzyżowanie należy do Bydgoszczy, ale korzystają z niego głównie mieszkańcy gminy Osielsko dojeżdżający do Bydgoszczy (według szacunków jest 70% wszystkich samochodów). Pomimo, że prezydent Bydgoszczy wie, że skrzyżowanie niesie ze sobą śmiertelne zagrożenie nie chce płacić za przebudowę skrzyżowania, które z perspektywy bydgoszczan ma niewielkie znaczenie. Władze gminy Osielsko poza nawoływaniem do działania też umywają ręce.
Proszę Was o pomoc
Czy musimy być mądrzy po szkodzie? Mam nadzieję, że nie dlatego proszę Was o pomoc w nagłośnieniu sprawy. Jestem przekonany, że Wasze działanie, a nie wypadek śmiertelny, zmusi lokalne władze do działania.
Więcej o skrzyżowaniu:
Tutaj o skrzyżowaniu pisała Gazeta Wyborcza
Tutaj na swojej stronie kronikuję kolejne wypadki i bezczynność lokalnych władz
Komentarze (71)
najlepsze
Chyba zglosze patent na nowy rodzaj swiatel do wylaczania na chwile jednego z pasow ruchu.
U niebieskich lewy pas zostaje calkowicie wylaczony z uzytkowania by czerwoni mieli wieksza swobode i mozliwie bezpieczniejszy wyjazd.
Rondo wydaje sie byc dobrym rozwiazaniem tylko musi byc odpowiednio duze by umozliwiasc swobodny skret np autobusu przegubowego.
To moim zdaniem dobre miejsce na fotoradar skoro
@RidgeForrester: To się aż prosi o rondo.
Są miejsca w Polsce gdzie #!$%@? rondo bez sensu - są np tylko 2 drogi, a i tak wkłada się rondo, bo unia płaci, a lokalni wieruszkowie muszą się nahapać przy okazji. Ale w przykładzie z wykopu to aż się prosi - jest 7, a nawet 9 wlotów na to skrzyżowanie.
najprostsze "polskie " rozwiązanie to wstawić zakaz skrętu dla niebieskiego lub czerwonego.
A najlepsze praktyczne rozwiązanie to rondo skoro ruch jest tam bardzo duży, a jeśli mniejszy to światła.
Tak się to powinno robić a nie stawiać szerokie ronda, po których dużo "kierowców" jedzie jak chce albo korkujące się tylko światła. Podgląd poniżej:
Wrocław, skrzyżowanie Grabiszyńskiej, Klecińskiej i Hallera, tzw. FAT.
W roku 2013 ilość kolizji przewyższa ilość dni w roku.
https://www.google.pl/maps/@51.0944293,16.9797334,204m/data=!3m1!1e3
Miasto z tym nic nie zrobi bo układ drogowy jest pomyślany tak aby usprawnić wyjazd samochodom z urzędów które są blisko tego miejsca.
@puexam: Na szczęście panujący tam nieustannie korek powoduje że są to zazwyczaj kolizje przy niskiej prędkości.