Poziom nauczania informatyki
Joel Spolsky ubolewa nad nieustannie obniżającym się poziomem nauczania informatyki. Java, .NET? Gdzie się podziali programiści, którzy wiedzą, czym jest rekurencja, wskaźniki czy inferencja typów? Albo teoria punktu stałego ;)
Immortal z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 192
Komentarze (192)
najlepsze
90% absolwentów właśnie będzie pisać kolejny system księgowy a nie modyfikacje do jądra systemu. Gdyby ich ubić jakimś cholernie trudnym przedmiotem to straciliby na tym wszyscy poza działem rekrutacji jakistam firm o specjalistycznych wymogach.
Aczkolwiek bardzo wątpie że istnieją szkoły, które pozwalają uczniowi wskoczyć do javy bez wytłumaczenia jak w ogole działają procesory, pamięć i wykonywanie programów.
Sam
Istnieją takie szkoły. Dałbym sobie rękę uciąć że połowa absolwentów informatyki nie byłaby w stanie wymienić chociaż kilku typów rejestrów procesora.
Ale z drugiej strony czy to jest potrzebne? Czy żeby jeździć samochodem musisz wiedzieć na jakiej zasadzie działa silnik? Ta wiedza pomaga. Owszem. Ale niezbędna nie jest.
Ale owszem, zgodzę się, że szkoły produkują gamoni. Ja na szczęście żadnej nie skończyłem.
Cieszę się, że zaczyna umierać na korzyść Javy/.NET/itd.
Goto, goto warunkowe, przypisania i arytmetyka.
Assembler jest banalny, bo jest prymitywny. Z tego samego powodu pisze się w nim trudno i nudno.
Jestem zawodowym programistą (oops, wydało się :D) jednego z największych banków w europie. Mamy skamieniałe środowisko S390 gdzie głównym językiem jest programowania jest Cobol (kto to jeszcze pamięta na PC?). Przetwarzanie wsadowe realizowane jest przez JES'a (kto zna platformę IBM Mainframe wie o co chodzi), gdzie wykorzystuje się język JCL.
Coś Wam teraz napiszę - przychodza
taaa, a potem dostajesz taki kod po kimś i tracisz długie godziny zastanawiając się co 'poeta miał na myśli'... zresztą, pół biedy jeśli to kod po kimś, najgorzej jak wracasz do swojego własnego kodu po jakimś czasie i taki sam efekt :D
NETowca? Kto to? Nie wiem, czy chodziło ci o internautę (mówi się czasem o Sieci "Net", np. "znajdź coś w Necie"), czy o programistę piszącego w środowisku .NET. W tym drugim wypadku trzeba jednak dodać kropkę przed NET -- czyta się ją (po angielsku) na głos (.NET wym. "dot net"). Ewentualnie mógłbyś napisać "dotnetowca", jak już...
Tak :D. Marudzę dlatego, że raz na jakiś czas (i często w przypadku młodych programistów-amatorów) słyszę, że ktoś "programuje w necie". Po prostu nie wiedzą, że kropka jest tu ważna. Tym ważniejsza, że "w Necie" (Inter-necie) to robi webdeveloper, więc prowadzi to do niejednoznaczności.
Nie trzeba być geniuszem informatycznym żeby tworzyć zwykłe aplikacje codziennego użytku. A patrząc na softy których używam, mam wrażenie, że ludzie którzy je pisali znali się na rzeczy za ledwie przecietnie.
Mało tego, osobiście uważam, że rosnąca złożoność systemów coraz bardziej wyklucza pojęcie całościowe. Tu już się nie da od
Kluczowy fragment artykułu:
"W przypadku absolwenta Java-Szkoły, nie wiem, czy nie radzi on sobie z tymi problemami dlatego, że jest niedoedukowany, czy też może dlatego, że nie posiada on tej wyjątkowej części mózgu, której potrzebuje,
U mnie w firmie swego czasu był taki "wymiatacz" algorytmów. Fajnie, super, ale my głównie piszemy servlety. Mniej tam jest programowania algorytmów, a więcej bezmyślnego klepania. Człowiek zupełnie się nie sprawdził. Może i algorytmy programował dobrze, ale