Wściekłość i wrzask - konflikty wokół biegania w Polsce. Czy da się pogodzić wszystkich?
Da się tylko trzeba to robić z głową. W Warszawie takie imprezy jak np. maraton puszcza się na takie dzielnice jak Wilanów, gdzie po zablokowaniu jednej drogi łączącej dzielnicę z resztą miasta ludzie są całkowicie odcięci od świata. Nie ma tam łącznika do obwodnicy, nie ma normalnego połączenia z Ursynowem (gdzie jest metro), nie ma kolejki, nie ma
@Jack_Donaghy: parę lat temu przeżyłem traumę - wyjeżdżałem w niedzielę na kilkudniowy wypoczynek. Mieszkam w Śródmieściu. O biegu dowiedziałęm się stojąc w korku. Nie skręciłem odpowiednio wcześnie, żeby wyrwać się z tego "Stalingradu" i wyjechać w stronę Sandomierza. A powinien stać ktoś i kierować ruchem mówiąc, że tu ostatnia szansa na ucieczkę. Nerwy, przekleństwa, wściekłość i poczucie bezsilności... W końcu przez jedną z ulic przepuścił mnie miły Policjant - widział jak
@metaxy: Raz na rok? NIe mój drogi, to jest 3-4 razy. Raz w roku by każdy machnął ręką. Dlaczego nie pobiegną obwodnicą? Wyłączona z ruchu nie sparaliżuje miasta...
Można też zorganizować to po Włosku. Jest maraton, ale samochody jeżdżą, ludzie przechodzą przez ulicę. Policjanci którzy mają pomagać w organizacji tak bardzo nie ogarniają, że pokazują złą drogę i biegacze zwracają po jakimś czasie. Kompletna dezorientacja :)
Brałem wczoraj udział w Półmaratonie Lwa w Legnicy, cała trasa przebiegała parkiem, ulic było zero, nie nielicząc kilku naprawdę podrzędnych dojazdów - bardzo mi się podobało. Gdy się biegnie przez centrum miasta to jest wrzwa, krzyk ale takl\że narzekania się zdarzają, czasem chamskie wtargnięcie na trasę(raz w Kościanie stary dziadek wrąbał się z rowerem i zbalokował na chwilę biegaczy "bo on musiał przejść"). Każde miasto ma park więc w czym problem?
W te wakacje w Poznaniu zorganizowali wyścigi kolarskie i zablokowali pół miasta. Czy naprawdę tak trudno poprowadzić trasę w taki sposób, by nie dezorganizować ruchu na pół dnia? Czy naprawdę muszą jechać przez sam środek miasta? Nie mogliby jechać przez obrzeża?
@Nicolai: Słowo klucz: Marketing. Wszędzie muszą wisieć banery i reklamy od sponsorów. Na zadupiach nikt by tego nie oglądał bo zwyczajnie ludzie by tam nie przychodzili. W centrum więcej ludzi = wiekszy PROFIT
Oczywiście takie biegi powinny zostać perfekcyjnie zorganizowane, tak aby ograniczenia trwały maksymalnie krótko.
Należy jednak pamiętać, że miasto, przestrzeń publiczna i drogi nie służą jedynie do przejeżdżania, ale również do rozrywki, sportu, kultury i są to równorzędne względem transportu sposoby wykorzystywania przestrzeni publicznych, tym bardziej gdy ma to miejsce w dni wolne od pracy i to przez kilka godzin.
Ale jak często to się dzieje? Jak często sprawa przejechania do drugiej dzielnicy jest sprawą życia i śmierci? Podejrzewam, że rzadko. Proponuję więc nieco odpuścić. Wyluzować.
Pewnie, że to nie sprawa życia i śmierci, no chyba że akurat karetka jedzie a policja nie ma jak skierować karetki do poszkodowanego. Za to bardzo często stawką jest utrata pracy, w końcu wielu kierowców to kurierzy i dostawcy. No i wbrew pozorom, wielu pracuje również
@Wilk: No akurat również weekendy, bo są roboty które właśnie weekendowo muszą być pilnie zrobione, bo albo są to prace awaryjne albo kolidujące z normalną pracą całej firmy/organizacji. Za każdym razem jak utknąłem to był weekend.
@Wilk: Pisałem to w ramach własnych doświadczeń, z Opola oraz stolicy. Może gdzieś indziej, inni organizatorzy - robią to dużo lepiej, to chwała im za to, i niech świecą przykładem. Niestety - sam wiesz jak u nas bywa: to że np. jedna inwestycja drogowa jest z robiona z głową - nie znaczy że pozostałe 99 czegokolwiek się trzyma. I tak samo z organizacjami imprez masowych.
Komentarze (63)
najlepsze
Da się tylko trzeba to robić z głową. W Warszawie takie imprezy jak np. maraton puszcza się na takie dzielnice jak Wilanów, gdzie po zablokowaniu jednej drogi łączącej dzielnicę z resztą miasta ludzie są całkowicie odcięci od świata. Nie ma tam łącznika do obwodnicy, nie ma normalnego połączenia z Ursynowem (gdzie jest metro), nie ma kolejki, nie ma
Za miastem mogą sobie znaleźć lepsze miejsca. Przez las, łąki. Pooddychać powietrzem bez spalin.
nie, bo trzeba pokazac sie w nowych bucikach i leginsach podkreslajacych rozmiar wora. bocian tego nie docemi.
samochod to transport, bieganie fanaberia. poyemu
Należy jednak pamiętać, że miasto, przestrzeń publiczna i drogi nie służą jedynie do przejeżdżania, ale również do rozrywki, sportu, kultury i są to równorzędne względem transportu sposoby wykorzystywania przestrzeni publicznych, tym bardziej gdy ma to miejsce w dni wolne od pracy i to przez kilka godzin.
Pewnie, że to nie sprawa życia i śmierci, no chyba że akurat karetka jedzie a policja nie ma jak skierować karetki do poszkodowanego. Za to bardzo często stawką jest utrata pracy, w końcu wielu kierowców to kurierzy i dostawcy. No i wbrew pozorom, wielu pracuje również