Śmierć 8-latka. Absurdalne tłumaczenia szpitala
Nie odmówiliśmy przyjęcia dziecka, skierowaliśmy pacjenta do innej placówki. Tego dnia nie pełniliśmy ostrego dyżuru w zakresie neurochirurgii - tak przed Narodowym Funduszem Zdrowia tłumaczy się dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. To stąd ciężko ranny 8-latek...
B....._ z- #
- #
- #
- #
- 53
Komentarze (53)
najlepsze
Na Borowskiej dłużej by go
nie łykajcie wszystkiego jak piszą.
Prawda jest taka że ze szpitalem było wszystko ok i BYŁ neurochirurg. Problem taki, że chłopak był tak poturbowany, że do jego operacji było potrzeba DWÓCH neurochirurgów. A że zanim ten drugi by się do szpitala dostał, szpital stwierdził, że lepiej go odesłać do placówki która jest k!$%?sko blisko i która go może przyjąć od ręki.
Neurochirurdzy i tak nie mogliby go od razu położyć na stół i operować. Chłopak był niewydolny krążeniowo i oddechowo, prawdopodobnie nie nadawał się do operacji neurochirurgicznej. Najbardziej przykre jest to, że lekarze z Borowskiej nawet nie wyszli obejrzeć chłopaka, tylko od razu zaczęli się pultać, byle się go pozbyć. A przecież wcześniej dyspozytor LPR konsultowała kwestię przyjęcia z Borowską i zgodzili się go
Pinezka
w pobliżu Spiska 64
Wrocław
Gdyby jakimś cudem ktoś w NFZ wyliczył, że ucięcie nogi jest tańsze niż leczenie złamania i taki absurd wprowadził jako przepis, to jestem pewien, że w tych
1. Bliska mi osoba ma mocno wbitego kleszcza w głowę przez średnio rozgarniętą panią pielęgniarkę spoza szpitala, która zamiast wyjąć, wbija w łeb jeszcze mocniej - niemożliwe staje się samodzielne pozbycie się tego robala. Po 3 godzinach czekania pani z izby na Borowskiej stwierdza, że nie wezwie do tego lekarza, bo przypadek na to się nie nadaje. Kazała rejestrować się do lekarza pierwszego kontaktu. Jak wiadomo taka rejestracja to kilka dni, a w tym czasie ryzyko boreliozy wzrasta. Zapakowałem w samochód i zawiozłem do innego szpitala. Tam lekarz dyżurujący na izbie przyjęć bez problemu wyjął tego kleszcza. Zajęło mu to KILKA SEKUND ...... Powiedział, że dobrze, że pacjent wylądował na izbie, bo czas odgrywa znaczącą rolę w takim przypadku.
2. Inna bliska mi osoba ma potężne zapalenie ucha. Twarz tak spuchnięta, że większa o 1/3 niż normalnie. Ból nie do zniesienia. Pełna noc. Pani z izby na Borowskiej... odsyła do lekarza pierwszego kontaktu twierdząc, że przypadek się nie nadaje, poza tym i tak nie ma teraz w szpitalu laryngologa. Tym razem ta bliska osoba nie dała za wygraną i wydarła gębę na tę panią tłumacząc, że ból jest tak potworny, że nie da się wytrzymać nawet kilku minut, a co dopiero całej nocy i następnego dnia. Po solidnym wydarciu się łaskawa pani z izby wykonała JEDEN TELEFON i za chwilę zjawił się... laryngolog.... Obejrzał ucho i od razu zabrał do swojego gabinetu mówiąc, że to nagły przypadek, ostre zapalenie i trzeba koniecznie się tym zająć. Pomógł w 15 minut.
Oczywiście,
Jednak, swoja droga, w trakcie transportu chyba sie ustala, gdzie trzeba i mozna pojechac/poleciec...
Bylem dwa razy w takiej sytuacji i w trakcie jazdy karetka bylo ustalane, gdzie karetka jedzie.
Link