Nie będę tu napieprzał na TVN tak jak inni… że TVN kłamie itd. To mnie bawi.
Pracowałem przez 2,5 roku w TVN24, wielokrotnie przygotowując także materiały dla redakcji Faktów. Zrobię więc to lepiej niż inni – z dziennikarskiej strony i z lojalności wobec mojego ojca, a dlaczego - o tym za chwilę.
Justyna Pochanke czyta w „białej”/zapowiedzi do materiału:
„A teraz historia niezwykła i niewesoła. Walczył ze złodziejami, ale sam
okazał się złodziejem.”
Nie wiem, czy tekst „białej” pisał sam Jarosław Kostkowski, czy któryś z grupy faktowych asystentów, albo jeszcze ktoś inny, ale niestety ktoś tu zapomniał o hmm.. dawno zapomnianej zasadzie prawa prasowego –
zasadzie domniemania niewinności.
Pan Marek O. pozostaje niewinny do momentu prawomocnego wyroku sądowego.
Więc nie… nie "okazał się złodziejem". Ale np. "
BYĆ MOŻE okazał się złodziejem".
Dla porównania portal tvn24.pl pisze już „Miał pomagać innym, a sam okazał się złodziejem
?” Ten znak zapytania sprytnie, ale jednak, pomaga opisać sprawę w granicach prawa. To po pierwsze.
Po drugie - nie wiem jak było i z doniesień medialnych też nie do końca jest to jasne, ale Marek O. chyba jednak nie był przebrany za policjanta, ale był w czapce szeryfa, w którą był przebrany np. podczas wejścia live dla TVN24 ze studia w Krakowie. Czy tam też był przebrany za policjanta? Nie – opowiadał o trasie, w którą rusza, aby pomóc Polakom. Ten temat był dla Was wtedy na tyle ciekawy, że poświęciliście mu kilka minut w poranku TVN24, sam pomagałem. Ale wątek przebrania nie jest tu ważny.
Pierwsze pytanie "rysia", który gonił za szeryfem w materiale: „
dlaczego Pan okradł tych ludzi?” – no rewelacyjny poziom dziennikarstwa w polskich mediach – nie tylko w TVN-ie. Wiele razy byłem w sytuacji kiedy wydawcy kazali mi zadawać tak skonstruowane pytania… A może już lepiej zapytać "Czy okradł Pan tych ludzi?" Czy zabiła Pani córkę? itd.
„O tym czy jestem winny czy niewinny wypowie się po prostu sąd” – mówi z materiału Pan Marek… i
KURDE będą jaja jak się okaże niewinny. Oczywiście może coś mu się mogło zrobić w głowę i może zaczął kraść… oczywiście mógł być bardzo przebiegły, a wszystko było misternym planem i może kradł. Ale może jednak ktoś go jakimś cudem w coś takiego wrobił, być może gdzieś zaszło jednak jakieś nieporozumienie? Ale być może nie. To nie zmienia faktu, że gość został okrzyknięty złodziejem zanim orzekł to w imieniu Rzeczypospolitej prawomocnie sąd.
Co ważne już sam Kostkowski mówi w swoim materiale: „sam
NAJWYRAŹNIEJ zaczął wcielać w życie” – zachowując zasadę domniemania niewinności. „Jest
PODEJRZANY” itd. Tylko w „białej”, którą
najlepiej słyszą wszyscy - coś poszło za daleko…
„
Wiele wskazuje, że tą misję (pomagania ludziom w Polsce) zamienił na oszustwo…” prawidłowo mówi dalej z off’a Jarosław Kostkowski.
Nie wiem, czy Marek O. podczas swojej misji w Puławach coś ukradł, ale na pewno przyjechał zrobić głośno wokół sprawy mojego ojca, bo sam go o to poprosiłem podczas naszego spotkania właśnie w redakcji TVN24.
I tu wchodzę płynnie na
NIE MNIEJ ciekawy wątek mojego ojca.
Dlaczego w materiale na sam koniec pokazano zapikselowaną twarz mojego taty?
Czy dlatego wybraliście akurat ten fragment z jego wielu filmów, bo tandetnie pasowało Wam zakończyć materiał kiedy Marek O. mówi o złodziejach? Oczywiście trzymacie się tu prawa prasowego i wszystko wydaje się być okej.
Czy aby na pewno?
NIE. Nie jest w porządku… bo niestety współcześnie w mediach nie myśli się siedząc za biurkiem wydawcy o tym jak materiał odbiorą ludzie na samym dole jakoś zaangażowani w sprawę.
Mama miała prawie zawał kiedy zobaczyła zapikselowaną twarz ojca w Faktach. Zaskoczony tata boi się, że jutro w pracy jacyś ludzie pomyślą, że zadawał się ze "złodziejem"… Tłumaczę mu… że nie uciekniesz od tego, że Szeryf nagrał z Tobą wywiad i powinieneś tłumaczyć ludziom, że gość przyjechał, żeby Ci pomóc w ramach nagłaśnianej przez ogólnopolskie media akcji –
KIEDY GO JESZCZE WSZYSCY LUBILI. Poprosiłem, żeby też przypominał ewentualnym zainteresowanym, że nie ma osoby winnej przed sądowym wyrokiem.
Dlaczego nie zadzwoniliście do taty i nie zapytaliście czy nie chciałby pokazać swojej twarzy? To nie takie trudne wygooglać Agencję PZU w Puławach gdzie tata pracuje. Robiłem dla Was dużo trudniejsze rzeczy…
ale pomogę Wam jeszcze raz
A może tata chciał pokazać twarz?
Tata pyta trochę przewrotnie: „skoro nie zapikselowali Janusza Palikota, dlaczego zapikselowali mnie”, „To wygląda tak jakby pokazywali obok siebie dwóch "złodziei" ”.
„ja nie chcę być zapikselowany”!
Na jego prośbę chciałbym wszystkim pokazać twarz mojego taty. Mało to – piszcie o nim ile chcecie, tylko cytując Madonnę "nie przekręćcie nazwiska".
Tata nazywa się Jerzy Pawłowski i jest zaangażowanym w rozwój firmy agentem PZU, który jednocześnie walczy ze swoją firmą w sądzie.
Po 10 latach walki poprosiliśmy o nagłośnienie sprawy Szeryfa Internetu. Przyjechał po 3 dniach odkąd go poznałem.
Z mainstreamowych mediów tylko Onet nie bał się podjąć tematu. Innym dziennikarzom nie chciało się przeczytać kilkunastu dokumentów. A mieli temat na talerzu.
Zainteresowanych odsyłam do sprawy taty i paradoksalnie do nagrania Szeryfa Internetu w którym tata opisuje do dziś nie zakończoną walkę z PZU o kradzież praw autorskich do projektu ubezpieczenia „Bezpieczny Rowerzysta”, o której z resztą było głośno i na wykopie.
(w powiązanych link do wykopu ze strony głównej i artykułu w Onet.pl. Poniżej nagranie Szeryfa)
Tata walczy już w sądach przez 10 lat – do dziś… I uwierzcie mi – nie jest oszołomem. Sprawa dla wszystkich oczywista, jest dla polskich sądów naprawdę skomplikowana.
To tyle. Więcej smaczków z kulis redakcyjnej pracy dla TVN24 raczej tu nie będzie.
Po prostu poziom polskiego dziennikarstwa wkurzył mnie dziś bardziej niż zwykle.
Komentarze (100)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
To jak Rutkowskiego o pomoc prosić. Nawet gdyby pomogło to niesmak zostaje.
A media - zawsze działały tak samo. W tym przypadku szczególnego problemu nie widzę, bo sprawa jest jednoznaczna.
Gorzej jak mordercami/gwałcicielami itp nazywają każdego kto zostanie w sprawie zatrzymany.
:)